Nasze miasto kusi bydgoszczan ziemią

Miasto prawie półdarmo chce oddawać działki budowlane, żeby bydgoszczanie nie wyprowadzali się do okolicznych gmin. Może się jednak okazać, że miejska oferta wcale nie jest taka atrakcyjna.

Na razie działek jest piętnaście, trzynaście leży w rejonie ul. Meysnera i Opławiec, dwie - przy ul. Bartoszcze i Wąwelskiej. Pierwszy przetarg w ramach ratuszowego pomysłu „Zbuduj swój dom w Bydgoszczy” odbędzie się 30 września.

Pomysł jest prosty - prawo wieczystego użytkowania działek na 99 lat ratusz chce oddawać już za 25 procent wartości gruntu. Reszta ma być rozłożona na raty i spłacana po procencie rocznie. Nabywca przez pięć lat będzie zwolniony z podatku od nieruchomości. Ale są też warunki - budowa domu musi się rozpocząć po dwóch latach, a zakończyć - po pięciu.

<!** reklama>

- Program to reakcja na coraz powszechniejsze zjawisko osiedlania się mieszkańców miasta w podbydgoskich gminach - mówi Rafał Bruski, prezydent miasta. - Oferując działki w formie wieczystego użytkowania, chcemy zachęcić wszystkich, którzy myślą o budowie własnego domu, żeby wybierali nieruchomości położone w Bydgoszczy. Chcąc zainteresować mieszkańców naszą ofertą i jednocześnie zdając sobie sprawę z często sporych kosztów zakupu działki w granicach miasta, mamy propozycję, która odciąży kupującego i pozwoli te środki przeznaczyć na budowę domu.

Co do tego, że Bydgoszcz się wyludnia, nikt nie ma wątpliwości. Jeszcze w 1999 roku było nas 370 tysięcy - teraz liczbę bydgoszczan szacuje się na niecałe 340 tys.

Ratusz uważa, że zatrzyma ludzi w mieście atrakcyjną ceną działek. Za 1600 mkw. przy ul. Opławiec urząd ustalił cenę wywoławczą 305.700 zł. To oznacza, że przy odrobinie szczęścia podczas licytacji możemy nabyć prawo do tego gruntu już za nieco ponad 76 tys. zł.

- Atrakcyjność tych działek będzie zależała od tego, czy są to tereny uzbrojone - uważa Jacek Bukowski (SLD), przewodniczący komisji gospodarki przestrzennej bydgoskiej Rady Miasta. - Wydaje się, że Opławiec jest atrakcyjny...

Co z ceną za metr kwadratowy? Teoretycznie też jest niezła - miejskie działki oscylują w granicach 170-190 zł za metr. To niewiele, jeśli porównamy ją z ofertami bydgoskich deweloperów. U nich średnio zapłacimy za metr 300 i więcej złotych. Najdroższe są działki budowlane na Miedzyniu - tam za metr terenu trzeba dać nawet 500 złotych. W Fordonie na osiedlu Eskulapa stawki sięgają 200 zł. Polując na działki w Śródmieściu, trzeba się liczyć z wydatkiem minimum 600 zł za metr.

Kłopot polega na tym, że miejska oferta nie zawiera obowiązkowego 23-procentowego podatku VAT, który nabywca i tak musi zapłacić. W dodatku na rynku nieruchomości budowlanych od kilku ostatnich miesięcy panuje zastój. Zdają sobie z niego doskonale sprawę wójtowie podbydgoskich gmin.

Osielsko niedawno próbowało sprzedać tereny zaledwie za 180 zł z VAT za metr. - Nikt się nie zgłosił - mówi Wojciech Sypniewski, wójt Osielska. - Gmina musi się trzymać określonych zasad przy sprzedaży gruntów. Po pierwsze to operat szacunkowy, drugie - obowiązek doliczenia VAT-u. 20 września robimy drugie podejście do sprzedaży działek po o wiele niższej niż poprzednio cenie. Praktycznie obniżyliśmy ją o wartość podatku...

Działki budowlane w Osielsku można więc będzie kupić za 150-160 zł za metr. To i tak więcej niż np. na terenie Białych Błot, gdzie ceny zaczynają się już od 75 zł.

- Już kilka lat temu w rozmowach z władzami Bydgoszczy podkreślaliśmy, że nie chcemy być gminą, która przejmuje bydgoszczan, ale życie robi swoje - mówi wójt Osielska. - Obecne bydgoskie działania to jest jakiś pomysł. Czy dobry, to się okaże.

Miasto chce w najbliższym czasie wystawić na sprzedaż 29 działek.