Z członkami zespołu Acid Drinkers: Dariuszem „Popcornem” Popowiczem, Maciejem „Ślimakiem” Starostą oraz Wojciechem „Jankielem” Moryto rozmawia Radosław Kowalski.
Podczas koncertów w naszym regionie publiczność dobrze przyjęła utwory z Waszej nowej płyty Fishdick Zwei - The Dick Is Rising Again, zawierającej nowe wersje wielu światowych przebojów. Czy podobnie było w innych miastach?
Ślimak [Ś]: Tak. Podczas dotychczasowych koncertów publika podobnie przyjmowała kawałki z naszej najnowszej płyty.
Bo opinie na jej temat były różne. Część Waszych najbardziej zagorzałych fanów sugerowała, że za bardzo poszliście w komercję.
Jankiel [J]: No cóż, Brudny Harry zwykł mawiać: „zdania są jak tyłki – podzielone”. Ale z tego, co do nas docierało, to więcej kontrowersji niż sama płyta i dobór utworów wzbudził teledysk do naszego singla Love Shack. On się nie wszystkim spodobał.
Ś: Moim zdaniem nie dotyczy to najbardziej zagorzałych fanów, tylko tych, którzy lubią nasze najostrzejsze utwory. Myślę jednak, że po wysłuchaniu płyty nawet ci zmienili zdanie. A już zupełnie po koncertach, bo na żywo staramy się grać utwory z Fishdicka Zwei znacznie ostrzej i groźniej, niż to jest na krążku. Dodam, że na tę płytę wybraliśmy przede wszystkim przeboje i wiadomo, że mogliśmy je zagrać tak, a nie inaczej. Zresztą podejście mieliśmy takie, że utwory lekkie i melodyjne robimy jak najbardziej „czadowo”, a te mocniejsze kawałki chcieliśmy zrobić jak najbardziej groteskowo. Myślimy, że nam się to udało...
W jaki sposób dokonaliście wyboru piosenek? Każdy z Was napisał na kartce kilka tytułów i robiliście później selekcję?
Ś: Mniej więcej właśnie tak to wyglądało.
Podobną płytę wydaliście już 16 lat temu. Tam też były przeróbki utworów innych wykonawców.
Ś: Tak, ale trzeba zaznaczyć, że na pierwszym Fishdicku zrobiliśmy covery głównie rockowych przebojów. Teraz nie chcieliśmy tego kopiować, stąd pojawiły się przeróbki utworów, które z rockiem i ostrym brzmieniem mają niewiele wspólnego.
Skąd pomysł, aby słynną balladę Metalliki - Nothing Else Matters - zaśpiewał Czesław Mozil?
Ś:__Nothing Else Matters to przebój światowy, ale grany w stacjach radiowych i telewizyjnych do znudzenia. Momentami nie mogę już tego słuchać. Wpadłem więc na pomysł, aby go trochę zniweczyć, żeby zrobić z tego utwór folkowy.
Popcorn [P]: Ten kawałek gramy od dawna na różnych imprezach, takich bardziej towarzyskich. Ale gramy go w wersji flamenco. Teraz więc postanowiliśmy zrobić jeszcze inaczej.
Ś: Czesław na początku nie chciał tego zaśpiewać tak, jak mu to proponowaliśmy. Powiedział, że jest wielkim fanem Metalliki i że nie zamierza tego robić. Ale ja się uparłem, bo miałem swoją wizję tej piosenki. Zaprosiłem więc chłopaków z Arki Noego. I dopiero jak Czesław usłyszał tę wersję, powiedział, że w to wchodzi. I że zaśpiewa tak, jak ja tego chcę.
Z Metalliki zrobiliście folk, ale to nie wszystko. Utwór heavymetalowej grupy Slayer zagraliście i zaśpiewaliście w stylu... country.
Ś: Po tylu latach grania, Slayerowi się chyba to należało... Początkowo ten utwór chcieliśmy zagrać w wersji akustycznej, ale efekt był taki, że powstało coś smutnego, coś, czego za bardzo nie dało się słuchać. Więc postawiliśmy ostatecznie na country.
Najbardziej zaskakujący utwór na Fishdicku Zwei to... Et si tu n'existais pas, wykonywany w oryginale przez Joe Dassina. Jak on się znalazł na tej płycie? Dlatego że Ty, Ślimak, znasz francuski?
_Ś: _Ale ja nie znam francuskiego! Ktoś mi napisał tekst tej piosenki po polsku, z fonetyczną wymową, i cały czas się tego uczę. Tego utworu słuchał mój tata, jak byłem małym chłopcem. Pracował wówczas w Iraku, w walcowni, i jak przyjeżdżał do kraju, to przywoził kasety, gdzie miał nagrane piosenki albo Joe Dassina albo Barbary Streisand. Stąd znam ten utwór.
P: Kiedyś wracaliśmy nocą z jakiegoś koncertu, włączyliśmy radiową „Trójkę”, a tam pan Kydryński opowiadał o Joe Dassinie i puścił właśnie ten utwór. I wtedy podjęliśmy decyzję, że przerobimy ten kawałek.
<!** reklama>
Macie plany podbicia zagranicy z Fishdickiem Zwei?
J: W pierwszej połowie listopada nasza płyta ma się ukazać na zachodzie i sami jesteśmy ciekawi, jak zostanie przyjęta. Ale jakiejś specjalnej trasy promocyjnej nie przewidujemy. Na pewno zagramy kilka koncertów na Wyspach Brytyjskich, dla Polaków, którzy tam mieszkają i pracują.
Na wszystkich dotychczasowych płytach śpiewacie po angielsku. Planujecie w końcu nagrać coś „polskiego”?
Ś: Zaśpiewamy po polsku wtedy, kiedy James Hetfield[wokalista Metalliki - przyp. red.] zaśpiewa po czesku...
Jakiś czas temu, zarówno na świecie, jak i w Polsce, była moda na egzotyczne duety. Taki Sweet Noise na przykład nagrał utwór z Natalią Kukulską. Was nie korciło zaprosić choćby Irenę Santor czy Jerzego Połomskiego?
Ś: Zagraliśmy kiedyś, wspólnie z Eweliną Flintą i Krzysztofem Cugowskim, koncert w Węgorzewie, z okazji rocznicy wydania pierwszej płyty Led Zeppelin. I wyszło to dobrze, pod kątem wokalnym nie było większych kłopotów. Ale generalnie unikamy takich egzotycznych duetów. Naszym zdaniem nie ma to większego sensu.
Jakie macie plany na przyszły rok? Teraz jesteście w trasie, więc może płyta koncertowa?
Ś: Nie, w żadnym wypadku. Następna będzie już autorska, ale chyba najszybciej w 2012 roku. Przyszły rok mamy zarezerwowany na inne projekty.
Za poprzednią studyjną płytę Verses of Steel dostaliście Fryderyka. Cieszą Was takie nagrody?
Ś: Hmmm, tak, oczywiście... Można się przynajmniej napić za darmo dużo drinków...
Dziękuję za rozmowę.