Łuczniczka grała ostatnio przeciętnie i, co zrozumiałe, nie była faworytem poniedziałkowej potyczki. Na dodatek musiała sobie radzić bez Brazylijczyka Henrique Batagima oraz Mateusza Sacharewicza. Na korzyść Indykpolu przemawiał ponadto fakt, że z sześciu wcześniejszych spotkań we własnej hali przegrał tylko raz (po tie-breaku z Treflem Gdańsk).
Inauguracyjna partia zdawała się potwierdzać przedmeczowe opinie. Olsztynianie szybko odskoczyli na bezpieczny dystans i kontrolując wydarzenia na parkiecie wygrali 25:15.
Po zmianie stron bardzo długo wydawało się, że gospodarze znów będą górą; prowadzili już 18:15, 20:17 i 22:20. Siatkarze Indykpolu poczuli się chyba zbyt pewnie, bo zaczęli popełniać błędy. Pomyłki Rousseaux, Woickiego i Buchowskiego oraz punktowe akcje Filipiaka (atak) i Szalachy (blok) dały Łuczniczce triumf 25:23.
To nie był jednak koniec emocji w hali „Urania”. Te sięgnęły zenitu w III odsłonie. Bydgoszczanie długo prowadzili (m.in. 12:7, 18:15), by dać się przegonić i doprowadzić do nerwowej końcówki. Na szczęście dwie ostatnie akcje należały do podopiecznych Jakuba Bednaruka, co oznaczało przynajmniej 1 punkt meczowy dla Łuczniczki.
Podrażnieni gospodarze gładko wygrali jednak IV seta i doszło do tie-breaka. O jego losach przesądził przestój Łuczniczki w końcówce, gdy od stanu 11:11 gospodarze zdobyli 3 oczka z rzędu. Tej przewagi już nie wypuścili.
Łuczniczka oddaliła się od strefy spadkowej na 4 punkty i aktualnie zajmuje 13. pozycję. Przypomnijmy, że zespoły, które zajmą dwie ostatnie pozycje (15-16) po sezonie zasadniczym zostaną zdegradowane z PlusLigi. Z kolei drużyny z miejsc 13-14 zmierzą się między sobą, a przegrany tej rywalizacji rozegra baraż z mistrzem I ligi.
W piątek w hali Łuczniczka mecz z Cuprum Lubin (18.00).