https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najważniejsza jest taneczność

Kuba Ignasiak
Jest coś niesamowitego w tych małych, spontanicznych imprezach na 50 – 100 osób na parkiecie, kiedy możesz podejść do decków i przybić piątkę z dj’em. To jest pewien poziom komfortu i swoistego połączenia między grającym a publicznością, który często udaje się osiągnąć na tych mniejszych imprezach – mówi Andrew Matsubara, lepiej znany, jako DJ K.

Jest coś niesamowitego w tych małych, spontanicznych imprezach na 50 – 100 osób na parkiecie, kiedy możesz podejść do decków i przybić piątkę z dj’em. To jest pewien poziom komfortu i swoistego połączenia między grającym a publicznością, który często udaje się osiągnąć na tych mniejszych imprezach – mówi Andrew Matsubara, lepiej znany, jako DJ K.

<!** Image 2 align=none alt="Image 174160" >

Niebawem, 24 czerwca grasz imprezę w bydgoskim Tabubarze. To Twoja pierwsza wizyta w Polsce?

Nie, byłem wcześniej w Polsce, w zeszłym roku, kiedy grałem w Krakowie. Dobrze pamiętam cały dzień spędzony w pociągu, a potem spotkanie z bardzo przyjaznymi ludźmi, którzy ugościli mnie super-smaczną, tradycyjną polską kolacją. Zostawiłem też ślad po sobie machając do śledzących mnie kamer Google Streetview w centrum miasta, więc czekam, kiedy to zostanie opublikowane. (śmiech) Byłem też w Görlitz (Zgorzelcu – przyp. red.), kiedy grałem tam imprezę, to jest dosłownie kilka kroków od granicy z Polską. Na tyle blisko, że moja komórka wciąż przełączała się z niemieckiego na polskiego operatora i odwrotnie.

Znasz jakichś polskich dj’i, polską muzykę? Co o nich/niej sądzisz?

Znam Playamana z Respecta Kru, który zaprosił mnie na imprezę w Krakowie. On ogarnia skład zajmujący się muzyką jungle, co jest naprawdę cool w dzisiejszych czasach. Co do tradycyjnej polskiej muzyki, to przyznam, że nie jestem za bardzo w temacie. Może Wy mnie czegoś nauczycie? (śmiech)

Obecnie na polskich parkietach króluje dubstep. Co myślisz o tym gatunku muzyki? Wplatasz dubstep do swoich setów? I wreszcie, czy dubstep jest równie popularny w Kanadzie?

Dubstep jest popularny wszędzie. Osobiście nie grywam dubstepów w swoich setach, ale zdarza mi się czasem posłuchać dubstepu, by dowiedzieć się o tym gatunku czegoś nowego. Rozumiem też, że jest to dźwięk nowej generacji klubowiczów, który jak żaden inny koncentruje się na ciężkim, basowym brzmieniu. Dla mnie płyty dubstepowe są więc najlepsze do testowania częstotliwości w subwooferach. (śmiech) A tak poważnie, to muzycznie zdecydowanie bliżej mi do drumstepów, które są rodzajem adaptacji dubstepu do prędkości drum’n’bassu. Od czasu, kiedy tak bardzo zaangażowałem się w dnb jestem bardzo podjarany tym tempem z ciężką linią basową i często wplatam drumstepowe kawałki do moich miksów i setów na żywo, bo bardzo je ożywiają.

No właśnie, słyszałem, że lubujesz się w dnb i ragga jungle. Czy te gatunki są wciąż popularne w Kanadzie? Wielu dj’i grywa taką muzykę?

Oczywiście, że uwielbiam dnb i ragga jungle, szczególnie grane razem! W Kanadzie, a dokładnie w rejonie, z którego pochodzę mamy sporą koncentrację producentów i dj’i uprawiających zarówno raga jungle, jak i dnb. Zresztą nie różnicujemy tego aż tak bardzo. Z tego epicentrum wypływa wiele nowych junglowych dźwięków, pojawiają się też nowe nazwiska, nowi dj’e. Od czasów Ragga-jungle.com jestem nieustannie zaskakiwany siłą muzyki generowanej w promieniu tych stu kilometrów wokół Toronto i Ottawy. Ludzie tam mieszkający, bawiący się uwielbiają jungle i parkiety, na których królują te właśnie gatunki są zawsze pełne bawiących się ludzi. Bardziej niż te z innymi gatunkami. Dubstep nabrał rozpędu w Ameryce Północnej, a teraz obecne są tam praktycznie wszystkie style muzyczne. Dlatego ciężko stwierdzić, który z gatunków jest dziś najbardziej popularny w kanadyjskich klubach, po pierwsze, dlatego że nie mieszkam w Kanadzie już od jakiegoś czasu, ale nawet, kiedy byłem na miejscu, to byłem za bardzo zajęty i „wsiąknięty” w społeczność związaną z nurtem jungle.

<!** reklama>

Ok, wróćmy do Ciebie. Jak określiłbyś swój styl? To jest wesoła, taneczna muzyka, czy raczej ciemna, melancholijna, i „odpływająca”?

Wszystko zależy od nastroju. Wydaje się, że są dwa rodzaje publiczności, dla której zazwyczaj gram – taka, która preferuje jungle i agresywnie połamane bity, i taka, która woli wolniejsze, drum’n’bassowe dźwięki. Choć większość generowanych przeze mnie dźwięków to konkretne ragga jungle, to jednak moje inspiracje są zdecydowanie szersze, co zresztą słychać w moich produkcjach. Jednym z bardziej ekstremalnych przykładów jest mieszanie przeze mnie amen brejków z innymi dźwiękami, czy happy hardcore’a z electrostepem. Najważniejsza w tych, nawet najbardziej nietypowych połączeniach jest dla mnie jednak T A N E C Z N O Ś Ć tych numerów. To, co najbardziej pociąga mnie w dnb/jungle to fakt, że ta muzyka robiona jest tak, by chciało się przy niej ruszać. Nieważne więc, czy muzyka jest mroczna, smutna, inspirowana popem, czy przechodząca w dancehall. Chcę, by moja selekcja trafiała do ludzi w różnym wieku, niezależnie czy są do chłopaki czy dziewczyny. Niezbitym dowodem na to są uśmiechnięci ludzie w pierwszym rzędzie na imprezach, które gram. Jeśli nie wierzysz – możesz sprawdzić na zdjęciach z imprez, które gram od lat. (śmiech)

Wolisz winyle, czy CD-ki?

Zdecydowanie z winyle! Miałem jednak okres, w którym przestawiłem się wyłącznie na CD. Lubię CD-ki, za to, że są takie dokładne i bezproblemowe. Nie musisz się martwić o igły i momenty, w których nagle „spadają” z płyty. Największym powodem, dla którego przerzuciłem się na CD jest jednak fakt, że na imprezach grałem głównie własne produkcje. Początkowo, kiedy były one ukończone mogłem z nich robić dubplate’y. W pewnym momencie zaczęło się to trochę mijać z celem, bo potrzeba było na to sporo czasu, a ja jednak wciąż chce grać własne produkcje. Od dawna myślałem też o Serato, ale jakoś nie mogłem się na to zdecydować. W końcu jednak zainwestowałem trochę kasy w to całe ustrojstwo. I znów jestem strasznie podjarany, że mogę grać wszystkie moje produkcje, szczególnie te jeszcze nigdzie niewydane, z winyla. Nic nie jest bowiem w stanie przebić radości z manipulowania płytą, igłą, talerzem i pitch’em. To jest po prostu magiczne.

Dużo skreczujesz?

Nie. Ale przy moim cut-and-drop stylu często używam crossfadera (suwaka na mikserze pozwalającego na odtwarzanie dźwięków z jednego lub drugi adaptera, lub obu na raz – przyp. red.) podczas miksów. Chciałbym nauczyć się kilku nowych technik, jednak to wymaga czasu. Póki co skupiam się więc na dobrych miksach i odpowiedniej selekcji.

Wolisz grać duże openerowe imprezy, czy bardziej kameralne – w klubach?

Jest coś niesamowitego w tych małych, spontanicznych imprezach na 50 – 100 osób na parkiecie, kiedy możesz podejść do decków i przybić piątkę z dj’em. To jest pewien poziom komfortu i swoistego połączenia między grającym a publicznością, który często udaje się osiągnąć na tych mniejszych imprezach. Z drugiej strony jednak, to jest zawsze niezapomniane wrażenie, kiedy grasz na wielkiej scenie, na wielkiej imprezie, patrzysz zza decków przez oślepiające światła i widzisz w górze las rąk. To również dla mnie bardzo ważne, żeby mieć możliwość pokazania, że świetne, junglowe dźwięki są w stanie porwać do tańca prawdziwe tłumy.

Wolisz, kiedy Twoim setom towarzyszy głos MC, czy wolisz grać bez niego?

Zawsze wolałem grać z MC. Szczerze mówiąc, chciałbym mieć więcej śmiałości, żeby samemu łapać za mikrofon podczas swoich setów, bo uważam, że coś takiego zdecydowanie ożywia każdy występ. Interakcja między dj’em, MC i tłumem zawsze zwiększa poziom „doświadczania” imprezy. Zawsze jestem bardzo aktywnym dj’em, unikam biernego odtwarzania muzyki. Tracisz pewien aspekt imprezy, pewną formę jej odbioru przez publiczność bez mikrofonu, dlatego zawsze nalegam na obecność MC. Zależy mi na tym, by każdy swój występ, każda imprezę, na której gram zamienić w prawdziwe show.

Od jak dawna grasz imprezy? Czy bycie dj’em to twoja praca, czy po prostu fun?

Gram od przeszło 12 lat. Pierwsze kroki za deckami stawiałem jeszcze w liceum, ale prawdziwym przełomem był dla mnie rok 1999. To wtedy po raz pierwszy wymyśliłem i zacząłem używać swojego pseudo i zacząłem grać imprezy dnb/jungle. Jednak granie to wciąż dla mnie tylko pasja. Pierwsza i najważniejsza, ale jednak pasja. Mam więc również „regularną pracę”, która bardzo mnie zajmuje i pomaga dobrze gospodarować moim czasem. Pozwala też bardziej doceniać weekendowe eventy, czekać na nie z niecierpliwością. Obecnie pracuję przy stronach internetowych. Ostatnio zaangażowałem się też w produkcje wideo. Bardzo doceniam wszelkie kreatywne aspekty tej pracy i mam nadzieję, że zawsze znajdę sposób na to, by na co dzień żyć bardzo aktywnie i cieszyć się z tego, że mam szansę grać imprezy, jako Dj K.

Kiedy słyszysz „Polska” – jakie są Twoje pierwsze skojarzenia?

W Ottawie nigdy nie było jakiejś wielkiej polskiej społeczności, więc nigdy nie miałem szansy dowiedzieć się, co też Polacy tak naprawdę „reprezentują sobą” w Kanadzie. Słyszałem tylko dość często nazwę Waszego kraju, wiedziałem, że to gdzieś w Europie. Moje pierwsze skojarzenia dotyczyły głównie kiełbasy, kiszonych ogórków i zauroczenia naprawdę pięknymi polskimi dziewczynami w szkole. Kiedy podrosłem, odkryłem też cudowne, chmielowe piwo pochodzące z Waszego kraju. Zauważyłem też, że Wasz język jest chyba najtrudniejszym językiem do czytania, nie mówiąc już o rozumieniu go. Polska to wielki kraj i mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć więcej podczas moich przyszłych podróży.

Jaki będzie Twój set w Tabubarze? Planujesz jakieś niespodzianki, jakieś specjalne dźwięki?

Zamierzam zapodać Wam ciężkie Newschool Ragga Jungle. Zazwyczaj, kiedy gram w nowym dla mnie mieście, skupiam się głównie na własnych produkcjach. Na chwilę obecną mam pokaźny arsenał duplate’ów zbieranych przez 10 lat, który zbliża się powoli do 200 pozycji. Są tam numery innych producentów, których nie ruszałem już od jakiegoś czasu, jak na przykład muzyczny morderca, R.A.W./Bboy 3000 i Capital J, które - jak sądzę - mogą się spotkać z bardzo pozytywnym odbiorem. Chyba nawet ustawię moją cyfrową nagrywarkę podczas bydgoskiego setu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to jest szansa, że mój następny podcast nazywał się będzie DJ K – live in Polnad. Możecie też wysyłać mi swoje propozycje, bo zawsze bardzo mnie cieszy, kiedy mogę zagrać numer, który publiczność bardzo chciałaby podczas mojego setu usłyszeć.

Jak długo planujesz zostać w Bydgoszczy?

Tylko na ten piątek. W sobotę bowiem gram na Litwie, więc muszę być w formie następnego dnia. Bardzo żałuję, bo naprawdę chciałbym zwiedzić północną Polskę. Może będzie ku temu okazja następnym razem...

Masz jakieś plany na spędzenie wolnego czasu w Polsce? Widziałeś jakieś zdjęcia Bydgoszczy, chciałbyś zobaczyć na żywo coś konkretnego?

Za każdym razem, kiedy po raz pierwszy odwiedzam nowe miejsce, staram się dowiedzieć o nim czegoś, sprawdzam je w Wikipedii. Jedyny problem jest taki, że najczęściej omijają mnie najbardziej osobiste, czyli najlepsze aspekty takich wizyt. Cudowną rzeczą z kolei podczas tych podróży jest to, że zawsze trafiam na gospodarzy, którzy raczą mnie naprawdę rodzinną atmosferą swojego miasta i starają się pokazać mi wszystko, co najlepsze – od strony turystycznej, ale nie tylko. Mam nadzieję, że w Bydgoszczy też będziecie mogli zafundować mi taką krótka, wesołą wycieczkę. (śmiech)

Jak rozumiem Twój występ w Tabu będzie częścią jakiejś większej trasy. Gdzie jeszcze będziesz grał w najbliższym czasie?

Jak wspominałem, dzień później będę na Litwie na openerowym Reggae/Jungle Festiwalu, potem śmigam do Niemiec. Odkąd przeprowadziłem się do Europy, zawsze jestem „w trasie”. I tak w najbliższym miesiącach pojawię się w Niemczech, Belgii, Słowacji i Wielkiej Brytanii. Zazwyczaj dowiaduję się o kolejnych imprezach na ok. 3 miesiące przed nimi, więc najlepszym sposobem, żeby dowiedzieć się, co u mnie słychać jest zaglądanie na stronę internetową Killa.

Jak zachęciłbyś swoich polskich fanów, ale również osoby, które nie znają Twojej muzyki do tego, by przyszli na Twoją imprezę w Tabu?

Cóż, jeśli kochacie tańczyć do dźwięków jungle, lub jeśli zawsze chcieliście sprawdzić, jak to się robi w Ameryce Północnej, macie szansę by zrobić to właściwie! Obiecuję też, że usłyszycie tonę ekskluzywnych, niewydanych jeszcze numerów. Poza tym... Kto wie, kiedy znów zawitam do Polski?! (śmiech) A jeśli chcielibyście zobaczyć, czego możecie się spodziewać po piątkowej imprezie, koniecznie sprawdźcie filmiki na www.killarecords.com, odpalcie tam też odtwarzacz muzyki i posłuchajcie moich numerów.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski