MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najeść się? Byle nie wstydu

Redakcja
Od „okienka” baptystów prosto pod drzwi katolickiej jadłodajni. Potem piekarnia, warzywniak, wreszcie cud - konferencja z wypasionym cateringiem. Kiszki - za darmo - przestają marsza grać. Nie na długo, niestety...

Od „okienka” baptystów prosto pod drzwi katolickiej jadłodajni. Potem piekarnia, warzywniak, wreszcie cud - konferencja z wypasionym cateringiem. Kiszki - za darmo - przestają marsza grać. Nie na długo, niestety...

Niełatwa to sytuacja, gdy mimo pustej lodówki i próżnego portfela trzeba przetrwać dzień. Bez karteczki wypisanej piórem opieki społecznej albo parafialnego koła charytatywnego o ciepły posiłek zjedzony za „Bóg zapłać” będzie trudno. - Jesteśmy pod kreską i nic ciepłego nie mamy - tłumaczą miłe panie z misji baptystów. - Ale pani przyjdzie rano po chleb ze smalcem. Chleb faktycznie dostaję i to aż pięć grubych pajd. Będzie dla całej rodziny. Smalec przyjemnie pachnie, pieczywo jest świeże. Udało się zaspokoić głód. Kolejny przystanek na bieda trasie to ulica Drukarska. W punkcie

<!** reklama>

Caritasu przyjemnie pachną ziemniaki z sosem. Nieprzyjemnie za to wita napis głoszący, że bez numerków kuchnia nic nie wyda. Panie z okienka odsyłają mnie do bazyliki. W tamtej kolejce współczesnych biednych, np. ofiar kredytów we frankach czy nieudanych przedsięwzięć biznesowych, bez prawa do pomocy MOPS, raczej się nie zobaczy. Pod kościołem bieda piszczy znoszoną odzieżą i zmęczonymi twarzami w wieku 50 plus. - Ziemniaki, śledź smażony i marchewka z groszkiem - szepce kobieta w skajowym płaszczu do swojego zaspanego kolegi, wspartego o kule. Brzmi pysznie. W drzwiach stoi jednak komisja i weryfikuje. - Dostanę obiad? - pytam. - A nie ma pani na liście? - pyta koordynatorka. Mam wrócić za godzinę, gdy najedzą się ci z przydziałem, ale ja z obawy, że kocioł będzie już pusty, pędzę w miasto, bo sprzedawczyni ze sklepu warzywnego obiecała, że odłoży mi trochę zleżałych, ale wciąż atrakcyjnych pomidorów i rzodkiewek. W spożywczym też udaje mi się porozumieć ze sklepową, która ma zostawić pod ladą dwa bochenki chleba z tzw. zwrotów. Na finał dnia trafia się, jak ślepej kurze ziarno, bankiet. Zaprasza mnie koleżanka. Kanapki z łososiem, gulasz i wino. Prawdziwa uczta. Koleżanka podpowiada, by w Internecie wyszukiwać podobne bankiety i konferencje - koniecznie z przerwą obiadową w programie. Jest tego sporo. Gorzej będzie z odzieżą. To, co oferuje punkt charytatywny, jest i czyste, i ciepłe, ale niestety, to raczej moda charytatywno-kolejkowa, a nie bankietowa...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!