W późnych latach siedemdziesiątych we Włocławku Brytyjczycy budowali Zakłady Azotowe, pracowali też w Bydgoszczy. W Toruniu gościło sporo Libijczyków i Palestyńczyków.
Niektórzy z nich związali swoje losy z naszym krajem żeniąc się z Polkami. Obecnie w Toruniu, według danych Wydziału Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta, legalnie na pobyt czasowy jest zarejestrowanych 354 obcokrajowców.
Magnesem praca i nauka
<!** Image 2 align=none alt="Image 160237" sub="Studiujące w bydgoskiej KPSW Turczynki przed halą „Łuczniczka”. Od lewej: Meriem Altinok, Fatma Celiktas, Emine Harmankaya, Asli Kaymak i Beyza Köse
Fot. Dariusz Bloch">
O ile w Toruniu najliczniej reprezentowanymi cudzoziemcami są Japończycy, to w całym województwie jest inaczej. - Zdecydowanie przeważają Ukraińcy. Bardzo dużo osób spośród nich się uczy u nas w Wyższej Szkole Gospodarki. Obok nich liczni są też Rosjanie, słowem najbliżsi sąsiedzi - informuje Katarzyna Wesołowska, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Mniej widać z perspektywy urzędu przybyszów z krajów UE - najliczniejsi są Niemcy, Brytyjczycy, rzadziej do nas trafiają Francuzi. - Oni są jakby nasi, bo unijni i nie podlegają tak restrykcyjnym przepisom - podkreśla dyrektor Wesołowska.
Jak cudzoziemcy mogą uzyskać polskie obywatelstwo?
<!** reklama>
Trzema sposobami. Ktoś mający już co najmniej od pięciu lat zezwolenie na pobyt stały w naszym kraju, jeśli zrzekł się obywatelstwa swego kraju, bądź posiada nieokreślone, może złożyć wniosek do wojewody o uzyskanie polskiego obywatelstwa w trybie uproszczonym. Wówczas wniosek jest rozpatrywany w ciągu dwóch miesięcy.
Z kolei obywatel jakiegoś państwa, przebywający u nas stałe od pięciu lat może złożyć wniosek
o nadanie obywatelstwa przez prezydenta Rzeczypospolitej za pośrednictwem wojewody. Na decyzję czeka wówczas od dwóch do trzech lat. W przypadku, kiedy osobą starającą się jest wybitny sportowiec lub naukowiec - prezydent może pominąć wymóg piecioletniego pobytu
w Polsce.
Trzecią możliwością jest uzyskanie obywatelstwa ze względu na związek małżeński. Pozostając co najmniej trzy lata w związku małżeńskim z obywatelem Polski i mając w tym czasie prawo stałego pobytu, można od razu składać wniosek do wojewody o uzyskanie obywatelstwa RP w trybie uproszczonym - wylicza starszy inspektor wojewódzki z WSOiC, Arkadiusz Wróbel.
Od lat corocznie około 800 cudzoziemców uzyskuje w Kujawsko-Pomorskiem kartę pobytu na czas oznaczony, a 200 na stałe. Niestety, zdarza się, że przedstawiciele niektórych nacji nastręczają problemów. Ostatnio prym wiodą w tym Afrykanie, Ormianie, Chińczycy i Mongołowie. Dlaczego?
- Na przykład zawierają związek małżeński tylko na papierze. Żyją nadal ze swoimi prawdziwymi małżonkami. Takie papierowe małżeństwo służy im do wymuszania prawa pobytu, pozwolenia na pracę, wreszcie obywatelstwa polskiego. Bardzo ciężko im coś udowodnić - informuje st. inspektor wojewódzki Krzysztof Sokołowski.
Obywatelom krajów unijnych niespieszno do naszego obywatelstwa, ponieważ mają oni u nas praktycznie takie prawa jak rdzenni Polacy. - Praktycznie każdy inny cudzoziemiec chce skorzystać z takiej możliwości, bowiem polski paszport ułatwia podróżowanie po Europie i bez wiz do wielu innych krajów - stwierdza inspektor Wróbel, dodając, że w tym roku wśród starających o polskie obywatelstwo stanowią obywatele krajów byłego Związku Radzieckiego, a pozostali to osoby z całego niemal świata.
Wcale niemała gromadka bydgoskich medyków te uciążliwe i co tu kryć dość długotrwałe procedury ma za sobą.
Jednym z nich jest Anas Haj Obeid - Syryjczyk o palestyńskich korzeniach. Najczęściej można go spotkać we własnym gabinecie na Górzyskowie, ale przyjmuje pacjentów także w bydgoskim „Dentusie”
i w Toruniu.
Zasiedziali i studenci
Doktor trafił na stypendium
w 1986 roku do Gdańska, gdzie był kurs języka polskiego. Wyjechał stamtąd do Poznania na stomatologię i wreszcie... - Żeby zrobić specjalizację, trzeba było się gdzieś zatrudnić. Trafiłem do Bydgoszczy, do przychodni na Błoniu - wspomina.
Ożenił się z Polką poznaną na studiach, mieszkającą dziś w Mogilnie. Adam, owoc tego związku, jest już studentem i ma troje rodzeństwa. - Mój najstarszy najlepiej dogaduje się z najmłodszą czteroletnią Dianą - mówi dumny tata, który młodszej trójki dorobił się już z przywiezioną z Syrii żoną, Sumayą. Dzięki temu ma trochę swojskiego ciepła, mieszkając od lat w kraju o chłodnym klimacie.
Zapytany, czego mu najbardziej
w Polsce brakuje, odpowiada: - Słońca! Dlatego teraz jadę na tydzień do Syrii, żeby się go trochę nałykać. Poza tym jestem już tak spolszczony po tych 24 latach, że polska kuchnia mi smakuje i ogórkowa i rosół - mówi.
Doktor, wyjeżdżając, łączy przyjemne z pożytecznym, bowiem w swej pierwszej ojczyźnie weźmie udział w kongresie stomatologów. - Jestem „trzyjęzyczny”, oprócz arabskiego i polskiego władam też angielskim, co się bardzo przydaje do śledzenia światowych nowości w moim fachu - dodaje bydgoszczanin z Syrii rodem.
Bydgoszcz gości też od lat liczną społeczność studentów z różnych krajów. Około setki w ciągu roku. Przyjeżdżają polonusi na wakacyjne kursy językowe do centrum na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. Zapowiadana jest grupa Chińczyków zamierzających studiować nad Brdą.
- Cały rok prowadzimy kursy dla obcokrajowców chętnych uczyć się języka polskiego. W tej chwili uczestniczy w naszym kursie około 30 wojskowych z natowskiego Joint Force Training Centre - informuje szef centrum, prof. UKW Andrzej Stanisław Dyszak.
- W ubiegłym roku akademickim w Kujawsko-Pomorskiej Szkole Wyższej kształciło się 24 studentów z Turcji. W tym semestrze jest szóstka studiujących u nas filologię angielską w ramach programu Erasmus - mówi Natalia Dyczkowska-Każuro.
Sympatyczne dziewczyny przyjechały do Bydgoszczy z pełnego zabytków starożytnego miasta Konya w sercu Anatolii. Według Wikipedii jest to jedno z najreligijniejszych i konserwatywnych miast w Turcji i, co ciekawe, ma codzienne połączenie lotnicze ze Stambułem. Natomiast urodziwe dziewczyny, które do nas przyjechały, wcale nie przypominają zakwefionych, ortodoksyjnych muzułmanek.
- Zgodnie z wymogami mojego nurtu religii islamskiej muszę nosić tradycyjną chustę, moje koleżanki akurat nie - mówi Beyza Köse, która dzięki swej odmienności wygląda bardzo atrakcyjnie.
Turczynki z KPSW zgodnie narzekają na nasz klimat, a najbardziej im brak rodzimej kuchni. Polska to zupełnie inny smak, a kebab który tu serwują, nie ma wiele wspólnego z naszym tureckim - stwierdzają. Ich zdaniem Polacy spotkani na ulicy są pomocni i ciepli, choć barierą jest brak znajomości angielskiego.