https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nadzwyczaj celna pułapka

Grażyna Ostropolska
Wyroki sądów administracyjnych w sprawach podatkowych, na które w sporze z fiskusem warto się powołać:

Aleksander Gudzowaty nie zapłaci miliardowego podatku. Firma Macieja J. z Solca Kujawskiego - padnie. Inne jest prawo w Lesznie, a inne w Bydgoszczy?

<!** Image 2 align=right alt="Image 112189" sub="Pan Bartosz, szef produkcji „Europolu”, martwi się, że straci pracę i nie może zrozumieć, dlaczego jedna urzędnicza decyzja zniszczyła prężną firmę / Fot. Grażyna Ostropolska">W Solcu Kujawskim padł „Europol”. Ludzie stracili pracę. - Zła wola jednego urzędnika zniszczyła zakład, a nas pozbawiła chleba! - żalą się pracownicy. Ich firma odprowadzała co roku do skarbu państwa kilka milionów podatku. Pogrzebała ją jedna decyzja naczelnika Urzędu Celnego w Bydgoszczy. Zakwestionował on klasyfikację produkowanego w „Europolu” rozcieńczalnika (do farb, lakierów itp.). Nakazał zwrot ponad 122 mln zł podatku akcyzowego za 3 lata. Zablokował konta.

Taka sama kontrola, w spółce Akwawit-Brasco, należącej do Aleksandra Gudzowatego, zakończyła się... umorzeniem postępowania podatkowego. Naczelnik Urzędu Celnego w Lesznie uznał, że „wszelkie wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść podatnika”. Firmie groziła miliardowa kara. Przed rokiem żyła tym cała Polska, a Gudzowaty w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówił tak: „Urząd Celny chciał ukarać moją firmę Akwawit-Brasco gigantyczną karą za rzekomo złe sklasyfikowanie akcyzy na rozcieńczalnik. Jedna ze znanych firm z branży paliwowej, związana z polskimi służbami, była już gotowa przejąć Akwawit. Na szczęście potrafiliśmy udowodnić, że to my mamy rację i skończyło się na kilkudziesięciu milionach złotych strat, ze względu na

sparaliżowanie produkcji”.

Maciej J., właściciel soleckiego „Europolu”, nie ma siły przebicia Gudzowatego. Nie podejrzewa też żadnych służb o próbę przejęcia jego firmy. Uważa, że to urzędnik popełnił błąd i tylko fałszywa ambicja nie pozwala mu się z tego wycofać. Woli zniszczyć zakład.

<!** reklama>Maciej J. to młody człowiek. Nie miał wcześniej do czynienia z biurokracją i swobodną interpretacją obowiązującego w Polsce prawa. Nie wiedział, że inaczej można je rozumieć w Lesznie, a inaczej w Bydgoszczy, że można wydawać diametralnie różne decyzje w tej samej sprawie, beztrosko żonglować losami całych przedsiębiorstw i pojedynczych ludzi. J. studiował ekonomię i zarządzanie na zagranicznych uczelniach. Już wtedy myślał o własnym biznesie. Znalazł w polskiej gospodarce lukę produkcyjną - wstrzelił się w produkcję rozpuszczalników i rozcieńczalników ze skażonego alkoholu etylowego. Zdawał sobie sprawę, że będzie to produkcja pod szczególnym nadzorem celnych służb. I nawet się z tego cieszył. Stała kontrola dawała mu pewność, że firma funkcjonuje prawidłowo. - Do głowy mi nie przyszło - mówi - że Urząd Celny wpuści mnie w pułapkę i po 3 latach stwierdzi, że kwalifikacja rozcieńczalnika, nad którego produkcją cały czas czuwał, była błędna, że zakwestionuje tym samym swoje wcześniejsze

decyzje

- To naczelnik Urzędu Celnego w Bydgoszczy wydał mi w 2005 r. zezwolenie na prowadzenie składu podatkowego i produkcji rozcieńczalników, w oparciu o zatwierdzone i zweryfikowane wcześniej receptury - Maciej J. pokazuje ten dokument. - Albo ta decyzja z 2005 r. była błędna, albo nieprawidłowa jest ta sprzed miesiąca, w której naczelnik wywodzi, że rozcieńczalniki produkowane w „Europolu” nie są rozcieńczalnikami, tylko skażonym alkoholem etylowym, podlegającym akcyzie.

J. wyjmuje plik protokołów z kontroli. Dowodzą one, że pracownicy „wydziału szczególnego nadzoru podatkowego” Urzędu Celnego w Bydgoszczy zawsze byli przy produkcji obecni. Nadzorowali przyjęcie skażonego alkoholu, pobierali jego próbki, weryfikowali dokumenty. Potem brali próbki wyprodukowanego rozcieńczalnika i przekazywali go do celnego laboratorium, by sprawdzić, czy jest zgodny z recepturą. Przez 3 lata nie mieli żadnych zastrzeżeń. Do receptury produktu ani do jego podatkowej kwalifikacji.

- I nigdy nie nadzorował nas pojedynczy człowiek - zaznacza Maciej J. - Naszej produkcji towarzyszyli każdorazowo dwaj kontrolerzy urzędu celnego. Często się zmieniali. W sumie przewinęło się przez „Europol” około 30 pracowników „szczególnego nadzoru podatkowego”. Byli to - tak wynika z pieczątek w dokumentach - inspektorzy kontroli akcyzowej. Żaden z nich nie zakwestionował zerowej akcyzy na rozcieńczalnik.

Pozytywnie dla „Europolu” wypadła też

kontrola podatkowa.

Urząd celny zakończył ją w maju 2007 r. Z protokołu jasno wynika, że sprawdzano „prawidłowość i rozliczenia z budżetem z tytułu podatku akcyzowego za okres 1.10.2005 - 28.02.2007”. Dla Macieja J. pozytywny wynik kontroli to dowód na to, że przez te 3 lata prawidłowo rozliczał się z fiskusem. Naczelnik Urzędu Celnego w Bydgoszczy (przyszedł w lutym 2006 r. z Poznania) inaczej ten dowód traktuje. Jego zdaniem, skontrolowano jedynie dochody i rozchody firmy. Nie interesowano się kwalifikacją produktów.

Tym zajął się w ub.r. biegły powołany przez nowego naczelnika. Stwierdził on, że zawarte w rozcieńczalnikach dodatki nie zmieniają zasadniczo produktu i nie wpływają na jego charakter. Naczelnik wyciągnął z tej opinii jednoznaczny wniosek - badany rozcieńczalnik jest po prostu skażonym alkoholem etylowym i „z tytułu wyprowadzenia go ze składu podatkowego” w Solcu Kujawskim „Europol” ma zapłacić podatek akcyzowy. Za 3 lata. W sumie 122388774 zł.

Profesor nadzwyczajny Szkoły Głównej Handlowej dr. hab. Wiesław Czyżowicz uważa, że „nie do pogodzenia z zasadą zaufania do organów publicznych jest obciążanie podatnika z mocą wsteczną konsekwencjami zmiany klasyfikacji podatkowej, kontrolowanej w ramach szczególnego nadzoru podatkowego”. Krótko mówiąc, ekspert od podatków twierdzi, że gdy nadzór zauważa u kontrolowanego podatnika błąd, to jego obowiązkiem jest natychmiastowe wezwanie do jego naprawy. Wtedy nikt na tym nie traci. Ani skarb państwa, ani podatnik.

J. złożył już odwołanie od decyzji naczelnika Urzędu Celnego w Bydgoszczy. Wnosi o jej uchylenie. Przywołanej w niej opinii biegłego też zarzuca błędy. A zwłaszcza brak analizy, czy badany przez niego produkt „jest już rozcieńczalnikiem czy tylko alkoholem”. I nie chodzi tu o niuanse, bo los zaskarżonej decyzji naczelnika Urzędu celnego w Bydgoszczy

śledzi cała Polska

z dużym niepokojem, bo taką samą klasyfikację rozcieńczalników (z zerową akcyzą) stosowały przez lata dziesiątki krajowych firm. Przypadek Akwawitu - firmy Gudzowatego w Lesznie, która w lipcu ub.r. (to data umorzenia dochodzenia podatkowego) uniknęła naliczonego wstecz ogromnego podatku, dał innym pokrewnym producentom powody do optymizmu. Po lutowej decyzji naczelnika Urzędu Celnego w Bydgoszczy, która „Europol” z Solca Kujawskiego czyni bankrutem, znów powiało grozą.

Na decyzję podatkową poznańskiego urzędu celnego czekają Wielkopolskie Zakłady Farmaceutyczne w Murowanej Goślinie. O swoją przyszłość drży firma Bio -Etanol AEG z Chełmży. Tam też produkują rozcieńczalnik z zerową akcyzą, a jego receptura nie różni się od tej z Solca Kujawskiego.

Producenci bazujący na skażonym alkoholu etylowym wiedzą już o zaostrzonych normach, które mają zrównać polskie prawo z europejskim. Powołuje się też na nie naczelnik bydgoskiego urzędu, ale szef służby celnej w Ministerstwie Finansów, Jacek Kapica, zapewnia, że w przypadku obrotu wyrobami zawierającymi w swoim składzie skażony alkohol, nadal uznawane są polskie normy.

Maciej J. zapowiada, że urzędnikom, którzy zniszczyli jego zakład, nie popuści. - Nigdy nie pogodzę się z absurdem. I z tym, że zła wola jednego urzędnika może łamać ludziom życie. Trzeba się takim metodom sprzeciwiać. Nie pozwalać, by swobodna interpretacja prawa stała się w Polsce normą, a słowo urzędnika było święte - mówi J. Jak chce z tym walczyć? - Składam w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie niedopełnienia obowiązków i łamania prawa przez pracowników Urzędu Celnego w Bydgoszczy - zapowiada. - Jeżeli podwładni naczelnika przez 3 lata tkwili w błędzie i w ramach szczególnego nadzoru nad moją firmą akceptowali błędną kwalifikację wyrobów, a skutki prawne ponoszę jedynie ja, to coś tu jest nie tak.

Warto wiedzieć

Wyroki sądów administracyjnych w sprawach podatkowych, na które w sporze z fiskusem warto się powołać:

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu (wyrok z kwietnia 2008 r.): „Zgodnie z art. 121 &1 Ordynacji podatkowej, każde postępowanie podatkowe powinno być prowadzone w sposób budzący zaufanie do organów podatkowych”.

Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie (wyrok ze stycznia 1988 r.): „Niejasności lub wątpliwości dotyczące oceny stanu faktycznego nie mogą być rozstrzygane na niekorzyść podatnika”.

Naczelny Sąd Administracyjny w Białymstoku (wyrok z marca 1996 r.): „Nie można czynić podatnikowi zarzutu naruszenia przepisów, jeśli przepisy te są niejednoznaczne, a podatnik wybrał jedno z możliwych stanowisk. Skoro bowiem same organy podatkowe miały trudności z interpretacją obowiązujących przepisów, to nie można skutków tych trudności przerzucać na podatnika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Polska firma zaskoczyła wynikami. 30 mln zł zysku w trudnym kwartale

Polska firma zaskoczyła wynikami. 30 mln zł zysku w trudnym kwartale

Boom potrwa przez kolejne 5 lat. To nieunikniona przyszłość

Boom potrwa przez kolejne 5 lat. To nieunikniona przyszłość

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski