To był drugi etap przygotowań do rywalizacji w Pucharze Świata oraz igrzyskach olimpijskich w 2018 roku w Pjeongchang w Korei Południowej.
Obiekty Zawiszy polecił Polskiemu Związkowi Bobslei i Skeletonu Kamil Masztak, w przeszłości doskonały sprinter, 9. zawodnik letnich igrzysk olimpijskich w Londynie w sztafecie 4x100 m.
W treningach wzięło udział 7 zawodników z kadry A: Kamil Masztak, Łukasz Miedzik, Jakub Zakrzewski, Grzegorz Kossakowski, Krzysztof Tylkowski, Mateusz Luty i Arnold Zdebiak oraz trójka bobsleistów z zaplecza reprezentacji: Bartłomiej Michalski, Paweł Sarnecki i Jakub Stano. Fizjoterapeutą jest Sebastian Eisler
Wszyscy zgodnie chwalili warunki do pracy i odpoczynku, które zastali przy ul. Gdańskiej. - To nasze drugie zgrupowanie przed nowym sezonem (pierwsze odbyło się w Pucku - dop. T.N.) i jedno z najważniejszych przed igrzyskami olimpijskimi w Pjongczang. W Bydgoszczy skupiliśmy się przede wszystkim na przygotowaniu motorycznym i wytrzymałościowym naszych zawodników - powiedział na stronie Polskiego Związku Bobslei i Skeletonu łotewski trener kadry Janis Minins. - Zgrupowanie rozpoczęliśmy testem aktualnej formy kadrowiczów, później zawodnicy biegali, pracowali na siłowni oraz pchali nasz specjalny „wózek” bobslejowy, przystosowany do treningów na bieżni lekkoatletycznej - dodał.
Proszę nie robić zdjęć!
W tym miejscy wyjaśnijmy, że tak naprawdę wózki są dwa. Jeden (jednoosobowy, na zdjęciach) z obciążeniem 100-kilogramowym i drugi, dwuosobowy, będący autorską konstrukcją Mininsa.
- Mogę go wam pokazać, ale proszę nie robić zdjęć. Taki „wózek” jest jedyny na świecie - powiedział ekipie „Expressu”, która odwiedziła obiekt Zawiszy.
Pilotem bobslejowej dwójki i czwórki, czyli osobą, która pierwsza wskakuje do boba, jest Mateusz Luty. Dlaczego zainteresował się takim jednak niszowym sportem (w Polsce nie ma nawet toru bobslejowego)?
- U mnie to jest rodzinna sprawa. Należę do trzeciego pokolenia, które trenuje bobsleje - powiedział „Expressowi” mieszkający w Karpaczu Luty.
On sam uprawia ten sport już dziewięć lat. W poprzednim sezonie miał sporo problemów związanych z kontuzją (złamał palec w stopie). Teraz jest już w pełnej dyspozycji.
Znawcy przedmiotu podkreślają, że istotną rolę w tej rywalizacji odgrywa sprzęt. Jak wygląda to u biało-czerwonych?
Dziesiątka, a może lepiej
- Sprzęt jest niezwykle ważny w naszym sporcie. Dobry bobslej plus silni i szybcy bobsleiści to podstawa sukcesu. Wiele ekip inwestuje w nowy sprzęt, szuka nowych rozwiązań, szkoli nowych zawodników. Jak duże znaczenie ma dobry bobslej niech świadczy nasza dwójka firmy BTC, która w sezonie 2016/2017 spisywała się znakomicie. Jeżeli poprawimy tylko czasy startu, to śmiało możemy rywalizować o czołową „10” w każdych zawodach, a może i nawet wyżej…
Nieco inaczej wygląda sytuacja w czwórkach. Dysponowaliśmy najstarszym bobem (z 2003 roku - dop. T.N.). To tak, jakby stary opel ścigał się z nowym BMW. W takich okolicznościach naprawdę trudno o sukces - powiedział Minins.
Dodajmy, że bob najnowszej generacji kosztuje w granicach 120 tysięcy... euro!
Teraz zawodników czekają letnie treningi w Szczyrku i w Czechach.
- Kolejne dwa zgrupowania to już typowe rozpychanie na ścieżce lodowej. Zwrócimy szczególną uwagę na wskakiwanie do bobsleja. W październiku to już czas wyjść na tor i zacząć trenować ślizgi przed sezonem olimpijskim.
Pierwsze zawody nowego sezonu Pucharu Świata zaplanowane są na 5-10 listopada w Lake Placid (USA).
Jak powiedział nam Mateusz Luty, dwójka jest już niemal pewna startu w igrzyskach.
- Jeżeli chłopaków ominą kontuzje i uda się zrealizować nasze plany szkoleniowe, mamy realne szanse na czołową „12”, a nawet „10” - uważa Minins.
Gorzej wygląda to w przypadku czwórki. - W czwórkach musimy najpierw zainwestować w rozwój sprzętu. Dopiero wówczas możemy myśleć o rywalizacji z najlepszymi i kwalifikacji do igrzysk w Pjeongchang - wyjaśnia.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU