Skutki rosnącego napięcia politycznego na linii Warszawa-Moskwa zaczynają odczuwać kierowcy z naszego regionu, którzy wożą ciężarówkami towary na Wschód.
Pracownicy bydgoskich firm spedycyjnych, z którymi rozmawialiśmy, podkreślali, że jak dotychczas nie odczuwa się zmiany stosunku zwykłych Rosjan do Polaków.
- Mieszkańcy Rosji nadal odnoszą się do nas bardzo sympatycznie,a w prywatnych rozmowach często padają stwierdzenia, że wojna na górze, z którą mamy do czynienia, to nie ich sprawa - relacjonuje pan Andrzej z Bydgoszczy, który kilka razy w miesiącu wozi do Moskwy artykuły spożywcze.
Co ciekawe, z relacji kierowców TIR-ów wyłania się bardzo sympatyczny obraz Białorusi.
- W kraju tym jest bardzo czysto, nie ma korupcji ani dużego zagrożenia przestępczością. Nigdy też, nawet po ostatnim konflikcie ekipy Łukaszenki ze Związkiem Polaków na Białorusi, nie spotkałem sięz wrogim stosunkiem Białorusinów do Polaków - mówi inny z naszych rozmówców.
Jednak - w odróżnieniu od zwykłych Rosjan - nieprzyjazny stosunek rosyjskich władz do Polski udzielił się wielu rosyjskim urzędnikom.
Od początku tego tygodnia postanowili wyjątkowo skrupulatnie sprawdzać dokumenty przewozowe i na masową skalę kwestionować pozwolenia CENT, dopuszczające ciężarówki do kursowania po całej Europie. W efekcie blisko 2000 polskich TIR-ów zostało unieruchomionych po obu stronach rosyjskiej granicy.
- To niedobrze, że zła atmosfera polityczna w stosunkach polsko-rosyjskich zaczyna się niepokojąco odbijać na sferze gospodarczej. Jestem w kontakcie z rosyjskimi przedsiębiorcami i liczę na to, że sytuację tę uda się, mimo wszystko, odwrócić - stwierdził Dionizy Woźny, prezes kujawsko-pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych.