Na powstającym osiedlu mieszkaniowym w Dąbrowie Chełmińskiej nie da się… spokojnie mieszkać

- Przez większą część roku po wyjściu na taras czuć nieznośny fetor, a hałas słychać nawet przy szczelnie zamkniętych oknach - tak zdaniem Leonarda Borowskiego mieszka się na osiedlu Targowa w Dąbrowie Chełmińskiej. Pan Leonard wychował się na bydgoskich Kapuściskach, niemal pod kominami elektrociepłowni. Sądził, że gorszego powietrza, jakim tam oddychał przed modernizacją zakładu, nie ma nigdzie, a już na pewno nie w miejscowości pod miastem, która słynie z imponujących lasów. Oszczędności życia zainwestował w działkę i budowę domu na - jak przypuszczał - cichej, spokojnej wsi. Nie wini zakładów produkcyjnych, które od lat działają nieopodal jego nowo budowanego domu, a o których uciążliwości nie miał pojęcia. Wini urząd gminy, bo kiedy kupował od niego działkę, urzędnik nie zająknął się o tych niedogodnościach.
[break]

Wiosną przyszedł fetor

- Pierwszy przetarg zorganizowano pod koniec 2011 roku, ale spóźniłem się z wpłatą wadium. Drugi ogłoszono na początku maja. Przyjechałem osobiście. Wiedziałem już, gdzie leży działka, ale nikt nie wspomniał, że wiosną, latem i jesienią hałas i fetor będą nie do zniesienia. Przeciwnie, urzędnicy zachwalili położenie, sąsiad przyszedł i zapewniał, że mieszka się tu świetnie - mówi pan Leonard.
- Jestem zdziwiona takimi zarzutami nabywcy działki, bo wcześniej nikt nie zgłaszał problemów, a decyzję utworzeniu osiedla Targowa, a co za tym idzie sprzedaży gminnych terenów, radni podjęli w 2008 roku - mówi Teresa Łabaj z Urzędu Gminy.

Zakłady były tam wcześniej

- Ulokowanie tam osiedla mieszkaniowego jest zgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, a zakłady produkcyjne działały tam o wiele wcześniej, zanim ogłosiliśmy pierwszy przetarg na sprzedaż działek budowlanych. Że celowo organizujemy przetargi zimą, kiedy zakłady nie pracują tak intensywnie? Nonsens. Przetargi organizowane są przez cały rok - w zależności od potrzeb. Na tym osiedlu ciągle są działki budowlane na sprzedaż - i gminne, i prywatne. Urząd Gminy nie ma obowiązku sprawdzać, czy działające tam zakłady przekraczają dopuszczalne normy hałasu, to zadanie Inspekcji Ochrony Środowiska.
Inspekcja o sprawie wie, ale na wniosek pana Leonarda o pomiar hałasu, zakomunikowała, że odgłosów z zakładów produkcyjnych nie sposób „rozróżnić z tła akustycznego” i precyzyjny pomiar jest niemożliwy. Zmierzono jednak poziom hałasu. - Pod moją nieobecność - relacjonuje pan Leonard. - Dostałem pismo, w którym WIOŚ wskazuje, że wynosi on 49,5 decybeli, podczas gdy dopuszczalna norma to… 50 decybeli. Na własny koszt kupiłem urządzenie, mierzyłem poziom hałasu na tarasie, wynik: 62 decybele. O godzinie 18.20!
Co z nieprzyjemnym zapachem? WIOŚ tłumaczy, że tego przepisy nie regulują.

To nie miejsce na osiedle

Od momentu kupna działki do rozpoczęcia budowy pan Leonard rzadko tu bywał. Kiedy budowa ruszyła - latem - mężczyzna wyczuł problem. - Budowlańcy mówili mi nawet, że zdarzało się, że musieli schodzić z rusztowania, bo fetor był tak silny, że nie dało się pracować. Mnie pomoże już chyba tylko sąd, bo tego osiedla nigdy nie powinno tu być, teren wokół zakładów powinien być przeznaczony pod inwestycje lub wyłączony z użytku. Warto jednak ostrzec tych, którzy myślą o kupnie tu działki - mówi Leonard Borowski.
Mieszkańcy osiedla mają nadzieję na poprawę jakości życia - ich zdaniem pomogłyby ekrany akustyczne i filtry powietrza.