Na Motoarenie żużlowcy już jeżdżą. Szok! [WIDEO]

Igor Kopeć-Sobczyński i Marcin Kościelski przejechali kilkanaście kółek na Motoarenie.

Dlaczego tak szybko zdecydowali się wyjechać na tor, zwłaszcza że minusowa temperatura raczej nie zachęcała do jazdy na motocyklu?

- To była nagroda dla chłopaków za ich ciężką pracę na treningach - mówi Jacek Frątczak, menedżer toruńskiego klubu. - Podpytywali od jakiegoś czasu, kiedy wyjadą na tor. Dowiedzieli się o tym dopiero w przeddzień. Nie chcemy oczywiście bić żadnych rekordów Guinnessa, nie zamierzamy już rozpocząć regularnych treningów na torze. Na to przyjdzie czas w połowie marca. To miał być jedynie przerywnik dla naszych juniorów od innego rodzaju treningów. Ciepło wprawdzie nie było, ale Motoarena ma swój mikroklimat. A zawodnicy byli odpowiednio zabezpieczeni w termiczne ubrania. Na koniec poszliśmy z nimi i ich mechanikami na wspólny obiad. I o to chodzi, by jak najlepiej zintegrować zespół przed rozgrywkami - dodał Jacek Frątczak.

Zwrócił też uwagę na inny aspekt tego wyjazdu.

- Ludzie usłyszeli warkot motocykli na Motoarenie, przeczytają o tym w mediach - i o to nam też chodziło - zapewnił. - Przypominamy się kibicom, że istniejemy, trenujemy, zapraszamy do zakupu karnetów. Przypominamy się również sponsorom i zachęcamy do tego, by wspomogli klub. A przy okazji, sprawdziliśmy nową nawierzchnię toru. Choć okrążeń moi zawodnicy nie wykonali za dużo, już chylę czoła nad wykonawcami prac . Widać, że wykonali kawał dobrej roboty - zapewnił menedżer.

ZOBACZ WIDEO: