- Niektórzy pozbywają się z rodziny alkoholika i wiją mu gniazdko na terenie ogrodu działkowego. Inni sprzedają mieszkanie babci, pieniądze biorą dla siebie, a staruszkę umieszczają w altanie, prezesa ogrodu zobowiązując do tego, by sprawdzał, czy może nie zamarzła. Jeszcze inni udają niezamożnych, a przed altaną parkują dwa auta, z których najnowsza audica jest w cenie nowej kawalerki. Bywa, że ktoś wynajmuje mieszkanie w mieście i pobiera 1500 złotych czynszu, bo woli zapłacić za używanie działki 500 złotych rocznie. To zwykłe cwaniactwo - wylicza Barbara Kokot, prezes PZD w Bydgoszczy. I zapowiada, że związek zajmie się tymi działkowcami, którzy są nimi tylko z nazwy. Przy okazji PZD przestrzega, że kupując z ogłoszenia ponadnormatywną altanę można nieświadomie nadepnąć na minę. Budynek postawiony wbrew przepisom może zostać potraktowany jak samowola budowlana, którą trzeba będzie rozebrać. Działkowcy uczulają szczególnie na ogłoszenia, w których podkreślana jest możliwość całorocznego zamieszkiwania.
Co ciekawe, bez trudu znaleźć można oferty dotyczące sprzedaży takich działek w Bydgoszczy i podbydgoskich miejscowościach.
- Zgłaszamy ponadnormatywne altany do inspekcji nadzoru budowlanego. Procedura jest długa, wpływają odwołania do inspektora wojewódzkiego, wszystko ciągnie się latami. Ale można całą procedurę doprowadzić do końca - mówi prezes Barbara Kokot.
Ten koniec to wypowiedzenie umowy działkowcowi. Dochodzi do tego tylko w ostateczności (wcześniej wysyłane są między innymi wezwania do usunięcia naruszeń przepisów).
Ale gdy już dojdzie do wypowiedzenia umowy - niesforny działkowiec traci prawo do działki i wszystkiego, co się na jej terenie znajduje.