Grupa mieszkańców nakielskich Rudek protestowała w Urzędzie Miasta i Gminy w Nakle przeciw planom poprowadzenia obejścia drogowego miasta w miejscu innym niż postulowali.
<!** Image 2 align=right alt="Image 119507" sub="Mieszkańcy Rudek są przekonani, że nakielską obwodnicę można poprowadzić tak, że uniknie się rozbiórki ich garaży i komórek Fot. Paweł Antonkiewicz">Różne koncepcje obejścia drogowego Nakła, które ma uwolnić jego centrum od uciążliwego ruchu tranzytowego samochodów, konsultowane były w marcu i kwietniu.
- My też wtedy przedstawiliśmy swoje zastrzeżenia do prezentowanych koncepcji i propozycje zmian - mówi jeden z protestujących. - Zapewniano nas, że projektanci wezmą pod uwagę opinie z konsultacji, a o zmianach będziemy informowani. A tak nie jest i za naszymi plecami robi się co innego.
- Przypadkiem byłam w Urzędzie Gminy i dowiedziałam się, że zdecydowano o innym niż ustalaliśmy przebiegu obwodnicy przez Rudki - mówi Małgorzata Jagodzińska, prezes Wspólnoty Mieszkaniowej Rudki 7a i 7b. - Nie możemy się na to zgodzić.
Mieszkańcom Rudek nie podoba się zapowiadana zmiana przebiegu trasy koło ich domów.
- Najpierw mówiło się, że obwodnica ominie nasze domy i najwyżej będą trudności z wjazdem do kilku garaży. Teraz okazuje się, że mają być zburzone wszystkie oraz boksy gospodarcze. Nie mamy piwnic i gdzie schowamy swoje rzeczy? - pytali Andrzeja Krupińskiego, zastępcę burmistrza, który ich przyjął.
- Naszym zdaniem, można tak poprowadzić obwodnicę, żeby nas ominęła i zlikwidowane zostały najwyżej 3-4 garaże, tak jak było mówione - twierdzi Piotr Jagodziński. - Dlaczego się teraz zmieniło? Bo zaprotestował jeden właściciel stawu, który miałby być zasypany? My reprezentujemy 32 rodziny!
<!** reklama>- Po co były te konsultacje i obietnice, że nasze głosy będą wzięte pod uwagę? - pytali protestujący.
Burmistrz próbował studzić emocje i wyjaśnić stanowisko gminy. Potwierdził też, że projektanci rzeczywiście uwzględnią wariant przebiegu drogi, najlepszy ich zdaniem, w którym trzeba będzie zburzyć garaże i boksy.
- Konsultacje prowadzone były po to, aby znaleźć jak najlepsze rozwiązanie. Nie da się jednak spełnić oczekiwań wszystkich - wyjaśniał Andrzej Krupiński. - Obok innych uwarunkowań musimy też brać pod uwagę możliwości finansowe gminy. Nie stać nas na zapłacenie za likwidację stawu. Udało nam się zachować państwa mieszkania, a za garaże i boksy otrzymacie odszkodowania. Postaramy się też pomóc w znalezieniu lokalizacji dla nowych.
Burmistrz zapowiedział też, że podczas projektowania możliwe będzie uwzględnienie niektórych poprawek i na ich omówienie zaprosił przedstawicieli mieszkańców Rudek w przyszłym tygodniu.
- Jak będzie trzeba, to następnym razem przyjdziemy tu z telewizją! - zapowiadało kilku protestujących.