O wielkich piłkarzach, którzy do Rosji nie pojadą już pisaliśmy TUTAJ.
Tematy niepowołania Tomasza Iwana na mundial w 2002 r. lub Jerzego Dudka w 2006 r. to już legendy. Często przypomina się te wydarzenia, by nawiązać do następnych powołań. W Polsce i nie tylko. Leroy Sane to młody skrzydłowy Manchesteru City, który bardzo wierzy w siebie. Można nawet stwierdzić, że za bardzo, bowiem Niemiec ma na plecach wytatuowany... swój portret. Nikt jednak o skrzydłowym The Citizens nie powiedział nigdy złego słowa.
W dodatku 22-latek wyrósł w Anglii na gwiazdę światowej klasy. W minionym już sezonie zagrał 49 razy, strzelił czternaście goli i zanotował dziewiętnaście asyst. W Europie lepiej podawał tylko Kevin de Bruyne, klubowy kolega piłkarza z Essen.
- Leroy Sane ma ogromny talent, stąd moja decyzja o jego skreśleniu była niesamowicie trudna. W jego miejsce pojedzie Julian Brandt. Szanse dostali także Draxler i Marco Reus. Nie skreślam Sane na dłużej. To wciąż jest przyszłość reprezentacji - wyjaśnił selekcjoner Joachim Löw, który prowadzi reprezentację od 2006 r. To pierwsza tak kontrowersyjna decyzja Löwa. Selekcjoner wyraźnie podkreślił, że wybierał między Sane a Brandtem. Piłkarz Bayeru Leverkusen swoimi liczbami nie powala na kolana. Dla Bayeru Leverkusen zagrał 39 spotkań, w których do siatki trafił dwanaście razy, siedem razy asystował.
Cztery lata to w piłce niemal wieczność. Z kadry, która w Brazylii sięgnęła po mistrzostwo świata, pozostały już tylko jednostki: Manuel Neuer, Mats Hummels, Sami Khedira, Mesut Özil, Thomas Müller, Julian Draxler, Toni Kroos, Jerome Boateng i Matthias Ginter. Te cztery lata sprawiły również, że Mario Götze, strzelec zwycięskiego gola w finale sprzed czterech lat, również do Rosji nie pojedzie. I nikt za naszą zachodnią granicą nie wyrywa sobie włosów z głowy z tego powodu. - Mario jest silny. Wie o tym, że wróci silniejszy i znajdzie swoją drogę, tak uważam. Nie czułem, by ta decyzja go podłamała, na pewno nie - dodał Löw.
Gdy na jaw wyszła informacja, że selekcjoner reprezentacji Belgii Roberto Martinez nie powołał na mundial Radji Nainggolana - kibice obiecali protest pod tamtejszą federacją. Ponad dziesięć tysięcy osób podpisało petycję dotyczącą piłkarza włoskiego AS Roma. Fani domagają się, by został powołany do kadry na mistrzostwa świata w Rosji.
„To nie jest normalne, że z powodu prywatnych animozji selekcjoner pozbawia naszą kadrę jednego z najlepszych zawodników” - można przeczytać w sporządzonej petycji.
- Mogę dostać się do Księgi rekordów Guinnessa jako pierwszy zawodnik u szczytu formy, który dwa razy z rzędu nie pojechał na mistrzostwa świata. To jest tak niezrozumiałe, że mogę się tylko z tego śmiać - skomentował piłkarz w rozmowie z Goal.com.
Piłkarzy, którzy swoją życiową szansę tracili przez charakter, jest wielu. Brak Karima Benzemy w składzie reprezentacji Francji to nie jest już dla nikogo zaskoczenie, ale gdyby nie ekscesy z nim związane, to on byłby liderem Trójkolorowych w Rosji.
Brak napastnika Realu Madryt sprawia, że mniej dziwi brak powołania dla Alexandre’a Lacazette’a. Wychowanek Olympique Lyon trafił do Arsenalu przed początkiem minionego sezonu za pięćdziesiąt milionów euro. W północnym Londynie miał być strzelcem wyborowym, a był zwykłym średniakiem - 39 spotkań i siedemnaście goli to dobry wynik, ale niezadowalający dla selekcjonera Didiera Deschampsa.
Szef francuskiej kadry miał chyba największe pole manewru do sprawiania niespodzianek, stąd można wspomnieć o takich zawodnikach jak Adrien Rabiot i Anthony Martial, Wissam Ben Yedder, Kingsley Coman czy Aimeric Laporte. Ten pierwszy z wymienionych był tak rozczarowany brakiem powołania na mundial, że z automatu poprosił o wykreślenie go z listy rezerwowej.
Marcos Alonso, Marc Bartra, Hector Bellerin, Javi Martinez, Cesc Fabregas, Juan Mata czy Alvaro Morata to nazwiska, które piłkarski kibic zna. W Hiszpanii selekcjoner Julen Lopetegui zrobił chyba jeszcze większy przesiew niż Deschamps. Kłopoty bogactwa bardzo często mogą prowadzić do konfliktu interesów, a wszystkie powołania na mistrzostwa świata w Rosji jednoznacznie pokazały, że nikt na stałe nie przypisał sobie bywania na czerwonym (piłkarskim) dywanie.