Po godzinie 20 rywalizację w mistrzostwach świata rozpoczął ostatni faworyt do złota, czyli reprezentacja Brazylii. Zespół z Ameryki Południowej zdecydowanie zawiódł oczekiwania nie tylko kibiców "Canarinhos", ale i chyba całego świata.
Od pierwszych minut Brazylijczycy grali piłką, ale nie byli efektywni. Neymar grał bardziej pod siebie, niż dla dobra zespołu, zdecydowanie zawodził również Gabriel Jesus, który przed turniejem został okrzyknięty poważnym kandydatem do zdobycia korony króla strzelców. Tak naprawdę jedyna godna uwagi sytuacja w pierwszej części meczu miała miejsce w 20. minucie, kiedy to Phillippe Coutinho popisał się pięknym strzałem z dystansu i otworzył wynik spotkania w Rostowie.
Druga część meczu miała podobny przebieg. Brazylia wciąż niemiłosiernie męczyła się ze Szwajcarią, która z kolej trzeba przyznać, że naprawdę bardzo dobrze spisywała się w defensywie. Zespół z Europy rzadko przedostawał się za to pod bramkę Alissona Beckera, ale jak już to zrobił to z przytupem. W 50. minucie po rzucie rożnym piłkę głową do brazylijskiej bramki wpakował Steven Zuber.
W tym momencie niemal wszyscy zgromadzeni na Rostow Ariena przecierali oczy ze zdumienia. Brazylia musiała odpowiedzieć, jednak w jej grze nie było widać, że chce za wszelką cenę zdobyć drugiego gola. Ostatecznie nie padła już żadna bramka w tym spotkaniu i pojedynek zakończył się remisem 1:1. Reprezentacja Brazylii tym samym dołączyła do Argentyny i Niemców, czyli zespołów, które zaliczył falstart w Rosji.
W tej grupie wcześniej reprezentacja Serbii pokonała w Samarze Kostarykę 1:0 po bramce Alaksandra Kolarova z rzutu wolnego. W następnej kolejce Brazylijczycy podejmą w Sankt Petersburgu Kostarykę, natomiast Serbia zagra w Kaliningradzie ze Szwajcarią.
Piłkarz meczu: Philippe Coutinho
Atrakcyjność meczu: 4/10
MŚ 2018 w GOL24
**Więcej o
MŚ 2018 - newsy, wyniki, terminarze, tabele**
Polscy piłkarze kiedyś i dziś. Zobacz, jak się zmienili
