Reprezentacja Polski w pierwszym meczu na Mistrzostwach Świata pokonała pewnie Iran 35:25. W drugim spotkaniu na turnieju zmierzyła się z Japonią, która wcześniej ambitnie powalczyła z Niemkami, ale minimalnie przegrała 30:31.
Trener Arne Senstad dokonał dwóch zmian w składzie Biało-Czerwonych w porównaniu z pierwszym meczem. W sobotnim spotkaniu z Japonią szansę na występ otrzymały Mariola Wiertelak i Aleksandra Zimny.
Polki zaczęły niemrawo i Sasaki zdobyła trzy bramki z rzędu
Polki rozpoczęły mecz od nieudanego ataku i szansę na otwarcie wyniku miały rywalki, ale nie wykorzystały jej. Pierwszą bramkę w spotkaniu zdobyła z kontrataku Dagmara Nocuń. Japonki postawiły twardą defensywę, która zmuszała nasze zawodniczki do popełniania prostych błędów i na początku to reprezentacja Japonii wyszła na prowadzenie. Biało-Czerwone nie mogły znaleźć sposobu na zatrzymanie Haruno Sasaki, która zanotowała trzy trafienia z rzędu dla swojego zespołu.
W 6. minucie meczu niemoc w ataku Biało-Czerwonych przerwała Marlena Urbańska (2:4). Po chwili skuteczną interwencję zanotowała Adrianna Płaczek, ale nasza drużyna przeprowadziła nieudanyą kontrę. W kolejnych minutach Polki poprawiły swoją grę w obronie i coraz lepiej między słupkami spisywała się Adrianna Płaczek. W 10. Minucie tablica wyników pokazywała remis 5:5, po trafieniu Magdaleny Balsam. Za moment niestety urazu doznała Aleksandra Rosiak, która musiała opuścić boisko, ale pod koniec pierwszej połowy pojawiła się ponownie na boisku.
Kontuzja Kochaniak-Sali wyłączyła ją z gry jeszcze przed przerwą
Nie układała się gra w ataku reprezentacji Japonii, a Biało-Czerwone poszły za ciosem i w. 14. minucie wyszły na prowadzenie po trafieniu Nocuń. Polki przyspieszyły grę i budowały różnicę bramkową. Świetnie na parkiecie spisywała się Nocuń, która zdobyła drugą bramkę z rzędu (9:7). Tempo meczu było bardzo szybkie i oglądaliśmy zaciętą rywalizację. Niestety w 16. minucie Karolina Kochaniak-Sala doznała urazu i nie była już w stanie zagrać w sobotnim meczu.
Gra była bardzo wyrównana i żadna z drużyn nie była w stanie wypracować znacznej przewagi. Pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 15:15, co zapowiadało ogromne emocje do samego końca meczu.
Drugą część starcia bardzo dobrze rozpoczęła Płaczek, która nie pozwalała rywalkom na odrobienie straty. Polki nie wykorzystały jednak słabszego fragmentu gry po stronie Japonek do powiększenia prowadzenia i gra odbywała się na zasadzie bramka za bramkę.
Kobylińska przypieczętowała zwycięstwo
W 39. minucie piękne trafienie zanotowała Monika Kobylińska, która była nie do zatrzymania w tym spotkaniu (21:19). Za moment świetnie rzut rywalek obroniła Zima, a Daria Michalak podwyższyła nasze prowadzenie na 24:21.
Dziesięć minut przed zakończeniem Saki Hattori wyrównała wynik meczu 26:26, a po chwili Japonia wyszła na prowadzenie. Biało-Czerwone walczyły do samego końca i błyskawicznie wróciły na prowadzenie (29:27). Pięć minut przed zakończeniem meczu o czas poprosił trener Japonii, ale nasza drużyna nie dała sobie wyrwać wygranej z rąk! Zwycięstwo reprezentacji Polski przypieczętowała Kobylińska, która w sumie zdobyła 11 bramek.
W poniedziałek grudnia (4 grudnia) reprezentacja Polski rozegra trzeci mecz fazy grupowej mistrzostw świata, w którym zmierzy się z Niemcami. Początek spotkania o godzinie 20:30.
Polska – Japonia 32:30 (15:15)
Polska: Płaczek, Zima – Galińska 1, Kobylińska 11, Kochaniak-Sala, Rosiak 4, Tomczyk 1, Uścinowicz, Zimny 1, Matuszczyk, Urbańska 2 , Balsam 5, Górna 1, Michalak 2, Nocuń 3, Wiertelak 1
Japonia: Saito, Kametani – Nagata 3, Sahara, Hatsumi 1, Kitahara, Hattori 2, Kasai 2, Nakayama 2, Matsumoto 5, Akiyama 4, Aizawa 5, Okada, Sasaki 6, Yoshidome, Ishikawa
