Już przed spotkaniem było wiadomo, że obie drużyny nie mają żadnych szans na awans do ćwierćfinału. W nim natomiast z "polskiej" grupy, po dzisiejszych wygranych Hiszpanii ze Słowenią i Francji z Iranem, znaleźli się szczypiorniści z Półwyspu Iberyjskiego i Trójkolorowi, którzy w niedzielę zagrają ze sobą o pierwsze miejsce w grupie.
W zespole Czarnogóry zabrakło trzech zawodników: Staefana Vujovicia, Nemanji Grbovicia (kontuzja) i Milosa Bozovicia (choroba). Trener Patryk Rombel natomiast desygnował tych zawodników:
Początek spotkania był szalony, ale mimo to w pierwszych trzech minutach nie padła ani jedna bramka. M.in w słupek trafił Arkadiusz Moryto. Premierową bramkę zdobył Szymon Działakiewicz. Znakomicie graliśmy w obronie. Dość powiedzieć, że przez dziesięć minut Czarnogórcy zdobyli tylko jedną bramkę, Kornecki dwoił się i troił. Komentator TVP Sport Maciej Iwański zapytał obrazowo: "Co on dzisiaj jadł na śniadanie?" W 13. minucie kapitalną bramkę na 5:2 zdobył Piotr Jędraszczyk. Nie bez przyczyny na trybunach skandowano: "Kornecki", a potem "Jędraszczyk". W 15. minucie na ławkę kar powędrował Tomasz Gębala. Okres w osłabieniu niestety przegraliśmy aż 0:3, i zrobiło się tylko 6:5. W 20. minucie ponownie zostaliśmy ukarani, a konkretnie Patryk Walczak. Najgorsze jednak nastąpiło chwilę potem, gdy czerwoną kartkę ujrzał Arkadiusz Moryto... Tym samym nasz skrzydłowy zakończył swój udział w tym spotkaniu. Przez prawie dwie minuty graliśmy w podwójnym osłabieniu.
To co wyprawiał Kornecki było niebywałe - w jednej z obron nawet łapiąc piłkę! Przez przeszło 4 minuty nie padła ani jedna bramka. W 23. minucie po raz pierwszy w meczu zostali ukarani Czarnogórcy. Wygraliśmy ten okres przewagi jednym golem. W 29. minucie po raz kolejny na ławkę kar powędrował Patryk Walczak. Mimo to po dwóch minutach było 1:0 na naszą korzyść. Pod koniec pierwszej połowy się zakotłowało, ale ostatecznie obyło się bez kar. Do przerwy prowadziliśmy 11:8. Nie był to ładny mecz, dominowała walka. I trzeba podkreślić znakomitą grę obu bramkarzy.
Najskuteczniejszym Polakiem w pierwszej części spotkania był zdobywca 4 bramek Szymon Sićko, z kolei w ekipie Czarnogóry najwięcej trafień zaliczył Milos Vujović (3).
Mimo tego, że Biało-Czerwoni grali tylko o honor w Tauron Arenie panowała znakomita atmosfera.
Drugą połowę kapitalnym rzutem otworzył Ariel Pietrasik. W 35. minucie nadal prowadziliśmy czterema golami, tym razem znakomitym trafieniem popisał się grający bez kompleksów Piotr Jędraszczyk. Dwie minuty potem po raz pierwszy w spotkaniu wyszliśmy na pięciobramkowe prowadzenie. Biało-Czerwoni grali koncertowo, w 43. minucie było 20:13. Trzy minuty potem w osłabieniu grali szczypiorniści z Bałkanów. Głównie dzięki kapitalnej postawie Mateusza Korneckiego przegraliśmy ten okres tylko 0:1... Obu komentatorów TVP Sport powiedziało zgodnie: "Kornecki i Jędraszczyk TOP". Żeby było mało nasz golkiper popisywał się nie tylko udanymi interwencjami, ale na dodatek zdobył bramkę. Pytanie tylko dlaczego Kornecki został wyrzucony na trybuny w pierwszej fazie turnieju? W 52. minucie kapitalną akcję Biało-Czerwonych spuentował Michał Daszek. Ostatecznie Biało-Czerwoni zwyciężyli 27:20.
Wynik meczu fazy zasadniczej mistrzostw świata piłkarzy ręcznych
Czarnogóra - Polska 20:27 (8:11)
MVP: Mateusz Kornecki
Najwięcej bramek: Piotr Jędraszczyk i Milos Vujović (po 6).
W niedzielę o 18:00 zagramy ostatni mecz na tych mistrzostwach świata. Naszym rywalem będzie Iran.
Najlepszym wynikiem Polski na MŚ jest drugie miejsce z 2007 roku. Na ostatnim czempionacie w 2021 roku Biało-Czerwoni zajęli 13. lokatę.
