Żegnamy sie z monopolem energetycznym. Od 1 lipca sami możemy wybrać firmę, od której kupimy energię elektryczną, aby dzięki temu trochę zaoszczędzić cenne złotówki.
<!** Image 2 align=left alt="Image 55536" sub="Takie ceny proponują dziś dostarczające nam prąd Enea i Energa">Bez wymiany żarówek na energooszczędne i wyłączania urządzeń elektrycznych w naszej kieszeni może zostać od kilkudziesięciu do kilkuset złotych rocznie. Warunek - musimy zmienić dostawcę prądu. Dla naszych rachunków nie będzie miało znaczenia, czy kupimy go na Pomorzu, Podhalu czy Mazowszu - za przesłanie energii elektrycznej zapłacimy tyle samo, niezależnie od długości trakcji elektrycznej - pisze „Super Express”.
- 1 lipca to ważny moment i dla klientów, bowiem od tego dnia każdy będzie miał możliwość wyboru sprzedawcy energii elektrycznej, i dla zakładów energetycznych - mówi Joanna Kalbarczyk, dyrektor Obsługi Klienta RWE Stoen, który dostarcza prąd warszawiakom.
Warto więc wyciągnąć z szuflady rachunki za prąd i sprawdzić, ile go zużywamy. Im więcej, tym bardziej opłaca się szukać tańszego dostawcy.
<!** reklama left>Nowa firma może zaproponować niższe stawki za energię i mniejszą opłatę abonamentową. Żaden zakład energetyczny, ani nowy, ani stary, nie może zaś żądać od nas opłat związanych z rozwiązaniem umowy i zmianą dostawcy, o ile nie robimy tego częściej niż dwa razy w roku. Nie może także wymagać od klienta budowy nowego przyłącza czy wymiany licznika.
Jeśli zdecydujemy się na zmianę firmy, to dojdzie do rozdzielenia umów. Z dotychczasowym zakładem energetycznym trzeba będzie podpisać umowę na dystrybucję, czyli transport prądu, a z nowym na jego zakup. Będziemy więc dostawać dwa rachunki.
W naszym regionie działają dwaj spośród czternastu krajowych dystrybutorów. Jest to Enea z oddziałem w Bydgoszczy i Energa, której oddział toruński obsługuje także teren dawnego woj. włocławskiego. Ale energię możemy kupować nawet od firmy Vattenfall obsługującej Katowickie.
