W najbliższą niedzielę o godz. 13.00 rywalem KKP Bydgoszcz na Słowiańskiej będzie ekstraligowy UKS SMS Łódź.
Bydgoskie piłkarki jeszcze nie zaczęły grać w tym roku, a już wiedzą, że w rundzie wiosennej nie pojadą na jeden mecz. Dlaczego?
Dzień po rozpoczęciu przez KKP przygotowań do rewanżowej rundy w I lidze (grupa północna) do klubu ze Słowiańskiej dotarła informacja, że Kotwica Kórnik została wycofana została z rozgrywek.
Z komunikatu klubowego: "Ostatnie miesiące przyniosły wiele przykrych, niepotrzebnych i kłopotliwych sytuacji, które mocno osłabiły fundamenty funkcjonowania pierwszej drużyny. Zaangażowanie większości zawodniczek nie było na takim poziomie jak oczekiwaliśmy."
Wyniki meczów z udziałem Kotwicy zostają zaliczone (KKP wygrał u siebie 8:1 po golach Agaty Stępień 2, Anny Lewandowskiej 2, Natalii Makowskiej 2, Edyty Sobczyk i Jessie Vilkofsky), natomiast wszystkie spotkania rundy wiosennej zostaną zweryfikowane jako walkowery na korzyść przeciwników.
Ale wycofanie zespołu z rozgrywek I ligi, to nie wszystko…
Piłkarki Kotwicy Kórnik złożyły zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ich byłego trenera, który około dwa lata temu miał wobec nich dopuścić się molestowania seksualnego.
- Jest pięć zawiadomień od pięciu pokrzywdzonych, wpłynęły do nas w środę. Analizujemy je i podejmiemy decyzję, która jednostka zajmie się sprawą: czy Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, czy może właściwa miejscowo Prokuratura Rejonowa ze Środy Wielkopolskiej - potwierdziła na łamach „Głosu Wielkopolskiego”, Magdalena Mazur-Prus z poznańskiej Prokuratury Okręgowej.
W środowej audycji w poznańskim Radiu Afera zawodniczki I-ligowego klubu mówiły o niewłaściwym zachowaniu byłego trenera i członka zarządu Kotwicy w jednoznaczny sposób.
- Musiałam trenerowi w samochodzie usiąść na kolanach. Dodam, że był on w stanie dużego upojenia alkoholowego. Dotykał mnie w miejsca intymne - mówiła przejmującym głosem jedna z piłkarek.
Jej koleżanka opowiadała z kolei, że były szkoleniowiec miał skłonności do romansowania ze swoimi podopiecznymi.
- Zaczęło się tak, że trener do mnie pisał, czy tęsknię za mamą. Pisał też, że mam mega fajne włosy. Przyślij mi foty jęzora, bo chciałbym Cię wygilgotać - cytowała trenera jedna z zawodniczek Kotwicy.
Dziwne sytuacje w kórnickim klubie nie ograniczały się do rozmów w cztery oczy czy na komunikatorach społecznych.
- Jedna z dziewczyn bała się odnosić strój do klubowego kantorka, żeby nie spotkać się z trenerem. Postanowiłam powiedzieć o tym całej drużynie, ale w efekcie cała sytuacja obróciła się przeciwko mnie. Reszta dziewczyn nie podjęła rękawicy i sprawa nie została upubliczniona - wspominała inna z piłkarek.
Oświadczenie jednej z zawodniczek, że klub nie powinien być reprezentowany przez kogoś, kto traktuje piłkarki jako kandydatki do romansów spotkało się z reakcją zarządu Kotwicy, ale nie taką jak oczekiwały piłkarki.
Kórnicki klub wydał oświadczenie, w którym dziwił się, że zarzuty o molestowanie pojawiły się dopiero przy okazji decyzji o wycofaniu drużyny z I ligi.
"Jesteśmy zaskoczeni i zażenowani informacjami przytoczonymi przez jedną z zawodniczek odnośnie traktowania ich przez trenera jako kandydatek do romansów. Boli fakt, że o całej sprawie dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych, ponieważ do tego czasu żadna z zawodniczek trenujących w naszym klubie nie zasygnalizowała, żeby trener pierwszej drużyny posuwał się do praktyk zarzucanych mu w mediach społecznościowych. Zastanawia fakt, że takie zarzuty pojawiły się dopiero, gdy zarząd podjął decyzję o wycofaniu pierwszej drużyny z rozgrywek. Oczywiście, sprzeciwiamy się takim praktykom, natomiast nie posiadamy żadnych dowodów na to, że miały miejsce w naszym klubie. Skoro zawodniczki posiadają dowody świadczące o rzekomej przemocy seksualnej, powinny skierować tę sprawę do odpowiednich instytucji" - brzmi oświadczenie.
Sprawą zajął się również Wielkopolski Związek Piłki Nożnej.
Trzy lata temu w Toruniu była podobna sprawa o molestowanie nieletnich zawodniczek przez ich trenera podczas obozu sportowego. Po 3-miesięcznym areszcie i blisko 2-letnim procesie trener nieistniejącego już III-ligowego wówczas klubu został skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat.