Dlaczego tak długo zastanawiał się pan nad objęciem funkcji menedżera?
Nie jestem osobą, która przyjmuje na siebie obowiązki, a potem się z nich nie wywiązuje. Pracuję zawodowo, pełnię kilka funkcji społecznych i musiałem wszystko dokładnie przemyśleć, poukładać. Stąd ta zwłoka.
<!** Image 2 align=right alt="Image 185735" sub="Jerzy Kanclerz (z prawej) zapewnia, że doskonale dogaduje się z zawodnikami i członkami ich teamów. Z lewej Tomasz Suskiewicz, menedżer Emila
Sajfutdinowa Fot.: Jarosław Pabijan">A może chodziło o pieniądze?
Nie. Pieniądze są ważne w życiu, ale nie są najważniejsze. Pod koniec ubiegłego roku mówiło się o trudnej sytuacji finansowej spółki. W obecności rady nadzorczej i prezydenta Rafała Bruskiego zaproponowałem więc, że w listopadzie i grudniu mogę pracować za darmo. Postawiłem tylko jeden warunek: prezes też musi zrezygnować z wynagrodzenia. Nie było odzewu. Mówiłem tylko o sobie i prezesie, bo dla innych pracowników klubu, Polonia to jedyne źródło utrzymania [Kanclerz jest cywilnym pracownikiem wojska, Dering pobiera generalską emeryturę - przyp. red.]. Ten przykład najlepiej pokazuje, że nie jestem osobą, która wykłóca się o kilkaset złotych. Zresztą ja cały czas mogę pracować za darmo, ale pod warunkiem, że prezes też nie będzie odbierał wypłaty.
Jerzy Kanclerz, to jedyny - obok Grega Hancocka - uczestnik wszystkich turniejów Grand Prix. W tym roku nadal będzie pan podróżował za najlepszymi żużlowcami świata. To może jednak kolidować z pracą menedżera. Treningi zespołu odbywają się przeważnie w piątki...
Na zawody Grand Prix będą wyjeżdżał w nocy z piątku na sobotę. Nie ma więc przeszkód, abym uczestniczył w zajęciach drużyny.
Mogą jednak zdarzyć się sytuacje, że trening trzeba będzie przełożyć na sobotę. Co wtedy? W jednym z wywiadów Marian Dering powiedział, że nie wyobraża sobie, aby menedżera nie było...
Będę jeździł na turnieje Grand Prix bez względu na to, czy to się prezesowi podoba, czy też nie. Jeśli tego nie akceptuje, to niech od razu mnie odwoła. Poza tym, należy pamiętać, że będę miał do pomocy trenera Jacka Woźniaka.
Bierze pan odpowiedzialność za wynik zespołu?
Całkowitą. Będę odpowiadał nie tylko za wynik, ale też za atmosferę w zespole, przygotowanie toru, obecność lekarza, masażysty i wiele innych spraw. Wiem, że będę za to wszystko oceniany i rozliczany.
<!** reklama>
Porozmawiajmy o przygotowaniach zespołu. Na początku marca zespół miał wybrać się do Krsko, ale wszystko wskazuje na to, że w Bydgoszczy o tej porze będzie można wyjechać na tor...
Faktycznie, prognozy są korzystne. Jeśli pogoda będzie OK, to zostajemy. Jeśli nie, to jedziemy do Krsko. Pojedziemy nawet wtedy, gdy prezes stwierdzi, że trzeba oszczędzać i nie da pieniędzy na obóz w Słowenii. Wtedy wezmę sprawy w swoje ręce i załatwię kasę od sponsorów.
Czy przed sezonem zobaczymy w Bydgoszczy Nicka Morrisa i Wiktora Kułakowa?
Co do Rosjanina, to nie ma jeszcze żadnych decyzji. Wiemy natomiast, że 15 marca pojawi się u nas Morris, dla którego przygotowaliśmy klubowy motocykl. Następnego dnia Australijczyk będzie trenował na Sportowej, a 17 marca wystąpi w sparingu w Toruniu. Potem musi wracać do Swindon. Dodam, że istnieje możliwość, iż Nick pojedzie z nami na zgrupowanie do Słowenii. Ten temat uzależniony jest jednak od terminów sparingów Swindon Robins.
Na inaugurację przyjeżdża do nas mistrz Polski. Nie tak dawno, w jednym z wywiadów, powiedział pan „A kto to jest Falubaz?”. Te słowa wywołały prawdziwą burzę. Menedżer rywali Rafał Dobrucki zapowiedział, że tuż przed meczem w Bydgoszczy na pewno przypomni te słowa swoim podopiecznym...
To zdanie zostało wyrwane z kontekstu. Chodziło o to, że nie możemy nikogo się bać. Mam dużo szacunku dla sześciokrotnego mistrza Polski i składu, którym obecnie dysponuje. Nie oznacza to jednak, że rozłożymy przed Falubazem czerwony dywan. U siebie będziemy groźni i uważam, że pokonamy zielonogórzan. Zresztą zwycięstwa na własnym torze będą kluczem do sukcesu w ekstralidze. Z moich wyliczeń wynika, że tylko około siedemnastu z dziewięćdziesięciu meczów sezonu zasadniczego zakończy się wygraną gości.
Początek sezonu będzie ciężki dla Polonii. Najpierw Falubaz, potem wyjazdy do Częstochowy i Gdańska, wizyta na Sportowej dream teamu z Tarnowa i wreszcie derby na Motoarenie. Może się zdarzyć, że Polonia długo nie zdobędzie punktów w tym sezonie...
Jeżeli przegramy pierwsze cztery mecze, to zrezygnuję z pieniędzy, które dostaję za sprawowanie funkcji menedżera [Kanclerz łączy ją z wcześniejszymi obowiązkami dyrektora sportowego - przyp. red.]. Mam na myśli kwotę 2 tysięcy złotych. Jeżeli nawet pieniądze te zostaną przelane na moje konto, to przeznaczę je na sprzęt dla juniora Łukasza Wielińskiego.
Dziękuję za rozmowę.