Inowrocławska drużyna piłkarska kobiet rozegrała
historyczny, pierwszy mecz i pokazała się z dobrej strony. Trener nastolatek
bał się, żeby wysoko nie przegrały,bo to może je zniechęcić. Rzeczywistość
okazała się nie taka straszna, bo Noteć stawiła czoła starszym rywalkom z
Grudziądza.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 212582" >Na pierwszy w historii mecz inowrocławskiej drużyny futbolu
kobiecego przyszło na rąbińskie boisko sporo kibiców – rodzice, chłopacy,
mieszkańcy, a wszystkiemu ciekawie zza płota przyglądali się straganiarze z
niedzielnej giełdy.
Na szczęście, trema nastolatek nie zjadła. Choć Olimpia
Grudziądz posiadała przez cała spotkanie przewagę i to ona prowadziła grę, to
po jednej z kontr podopieczne Grzegorza Kuglera wyszły na prowadzenie po
strzale Eweliny Łożyńskiej.
<!** reklama>- Szczerze mówiąc, bałem się, żeby wysoko nie przegrały.
Dziś cieszę się, że dobrze im poszło, bo to motywacja do dalszych treningów.
Dziewczyny są zachwycone, a wynik to marginalna sprawa – ocenia szkoleniowiec.
Olimpia wygrała z Notecią 2:1 zdobywając zwycięską bramkę w
końcówce spotkania. Rewanż za tydzień w Grudziądzu.
Tymczasem w Mątwach myślą już o starcie w piłkarskiej III
lidze kobiet. Wiąże się to ze sporymi kosztami młodej drużyny, ale skoro jest
potencjał, to działacze chcą sprawdzić, czy moda na damski futbol chwyci.
<!** Image 3 align=middle alt="Image 212582" >- Nie wiadomo jeszcze, jakie zespoły będą grały, bowiem w
zespołach jest spora rotacja. Można powiedzieć, że dziewczyny są mniej stałe w
uczuciach od chłopaków i dlatego kluby tak szybko znikają – mówi Grzegorz
Kugler, który szacuje jednak, że jego podopieczne nie będą „chłopcami”, a
właściwie „dziewczynami do bicia”. -
Pierwsza runda będzie dla nas typowo zapoznawcza, ale nie oznacza to, że
będziemy przegrywać wszystkie mecze.
Na razie ważne, że wykrystalizowała się 20-osobowa ekipa,
która chce i potrafi kopać piłkę. W ciągu kwartału, kiedy Noteć kompletowała
skład, przez mątewską salę przewinęło się około 50 dziewczyn w całego powiatu.
- Jedne widziały same, że są za słabe. Innym nie pasowały
dojazdy, bo były nieraz z daleka. Ale teraz mamy już trzon kadry – mówi
Grzegorz Kugler.