Jest pan najrówniej grającym reprezentantem Polski. Jeśli z każdego meczu wyciągane są pozytywy, to głównie pan do nich należy.
Nie dochodzą do mnie te pochwały. Staram się od wszelkich informacji o nas odcinać, bo często są one przesadnie negatywne i nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ale cieszę się, że pomagam drużynie, a nie ciągnę ją w dół.
Nie kusi pana, by sprawdzić, co o panu piszą internauci?
Nie, bo już dawno przekonałem się, że mało jest w internecie komentarzy, które warte są przeczytania.
Dobrze było opuścić Warnę po ponad dwóch tygodniach i przenieść się do Turynu?
Fakt, trochę czasu w niej spędziliśmy, ale był on miły. Warunki dopisywały, na hotel nie mogliśmy narzekać.
Pożegnanie było udane, bo po wygranej z Serbią.
Dzień po meczu obudziłem się szczęśliwy, że jesteśmy w najlepszej szóstce świata. To już jest duży sukces.
W trzeciej fazie trafiliście na Serbię i Włochy. Jest pan zaskoczony?
Nie, w losowaniu wszystko mogło się wydarzyć. Lepiej zagrać z Serbią niż z którąś z bardziej utytułowanych drużyn.
Ma Pan świadomość, że Serbia w niedzielę nie grała na maksimum możliwości?
Oczywiście, czwartkowy mecz będzie inny. Choć jeśli zagramy tak jak ostatnio, to wynik może być podobny.
Trener Serbów Nikola Grbić chciał grać jeszcze raz z Polską, a Pan z Serbią?
Zdecydowanie tak, bo to drużyna, z którą dobrze nam się gra. Serbowie gorzej przyjmują i bronią niż na przykład Francuzi. Możemy odrzucić ich od siatki zagrywką.
Niedzielna wygrana 3:0 będzie miała wpływ na najbliższe starcie?
To było dla nas bardzo ważne spotkanie, bo udowodniliśmy sobie i innym, że potrafimy grać na naprawdę kosmicznym poziomie.
Kosmicznym?
Zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze. To był nasz najlepszy mecz w tym roku. Jeśli utrzymamy tę formę, to możemy bić się o złoty medal. Musimy być odpowiednio zmotywowani i zaryzykować.
Fizycznie odczuwacie trudy długiego turnieju?
Nie mam takiego wrażenia. W meczu z Serbią pod tym względem wyglądaliśmy dobrze. Trzy dni przerwy tego nie zmienią, bo, po pierwsze, jesteśmy już w rytmie meczowym, pod drugie nie będziemy trenować codziennie po dwie i pół godziny. Dlatego jestem optymistycznie nastawiony do nadchodzących spotkań. Liczymy, że przez ten czas nabierzemy tyle sił, by później móc grać na wysokim poziomie cztery dni z rzędu.
Czyli jest pan przekonany, że zagracie o medal.
Przekonany nie, bo wszystko się może zdarzyć. Serbia i Włosi to dobre zespoły. Jeśli oni zagrają swoją najlepszą siatkówkę, a my nie, to przegramy. Ale jeżeli wszyscy zaprezentują się bardzo dobrze, to wtedy, jestem przekonany, możemy z nimi walczyć. A jeśli mamy w coś celować, to w półfinał, a nie w piąte miejsce.
Jak się motywowaliście przed pierwszym meczem z Serbią?
Kiedy gra się o życie, nie potrzeba specjalnych technik. Gdybyśmy przegrali, to w poniedziałek, zamiast lecieć do Turynu, wracalibyśmy do domu. To była wystarczająca motywacja.
Notował Tomasz Biliński
Vital Heynen: Widziałem pozytywy w naszej grze