https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Milczeć jak Palikot

BOB
Tegoroczna kampania wyborcza będzie inna od wszystkich dotychczasowych. Ale z pewnością nie będzie tak spokojna, jak zapowiadają posłowie.

Tegoroczna kampania wyborcza będzie inna od wszystkich dotychczasowych. Ale z pewnością nie będzie tak spokojna, jak zapowiadają posłowie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 149626" sub="Emocje dają się we znaki także sympaktykom poszczególnych ugrupowań. Bojowy zapał nie zawsze jednak znajduje „parlamentarne” ujście Fot. Tadeusz Pawłowski">Jedno jest pewne - do Bydgoszczy zawitają wszyscy liczący się kandydaci do objęcia fotela prezydenta - to punkt honoru bydgoskich działaczy. Lokalni politycy i samorządowcy również będą wspierać własnych kandydatów. Niepewne jest za to, jakim językiem prowadzona będzie tegoroczna kampania wyborcza. Jedni spodziewają się - tradycyjnych świń i połajanek, inni wróżą granie smoleńską tragedią, jeszcze inni liczą na stonowaną, merytoryczna kampanię. Pierwsze szabelki już lśnią w politycznej przestrzeni.

- Widząc na Powązkach Jarosława Kaczyńskiego, żal mi było tego człowieka. Widząc prezesa PiS w internetowym przesłaniu do Rosjan 9 maja, zobaczyłem znów zimnego gracza, który musi wykorzystać taką okazję do wzmocnienia własnej partii. Polityka okazała się ważniejsza. Jego wybór. Taka moja ocena - pisze na regionalnej stronie SLD Krzysztof Kukucki, wiceprzewodniczący RW SLD w Bydgoszczy.

- Trudno mi komentować wypowiedź, której nie czytałam, ale ja źle się czuję w świecie ostrego języka. Mam więc nadzieję, że język kampanii będzie powściągliwy - uważa Anna Bańkowska, posłanka SLD. Zauważa jednak, że kampania rządzi się swoimi prawami. - Nie możemy udawać, że nie ma o czym dyskutować. Uważam, że powinno się kandydatom stworzyć możliwość publicznej debaty. Wtedy te emocje, które podczas wyborów są naturalne, znajdą swoje ujście. Jeśli to nie nastąpi, będziemy świadkami różnego rodzaju prowokacji wyciekających gdzieś bokiem ze sztabów wyborczych.

<!** reklama>- Mam nadzieję, że politycy podtrzymają jednak deklaracje o spokojnym i rzeczowym prowadzeniu kampanii - nie kryje poseł PiS, Tomasz Latos. - Niektórzy politycy PO, jak Stefan Niesiołowski czy poseł Sławomir Nowak, jednak prowokują swoimi wypowiedziami. Dobrze, że przynajmniej Janusz Palikot milczy. Każdy musi dojść do wniosku, że poziom dyskusji przed tragedią był po prostu miałki. Nie rozmawialiśmy o konkretach, tylko zastanawialiśmy się nad kolejną odpowiedzią na polityczną polemikę - uważa poseł.

Kampania dopiero nabiera tempa. Przecież wielu kandydatów nie zamierzało wcale kandydować i sytuacja ich do tego zmusiła. Same sztaby też jeszcze nie mają planu, jak ją prowadzić. Będziemy oczywiście chcieli, aby do Bydgoszczy przyjechał prezes Jarosław Kaczyński - jego wizyta aktywizuje mieszkańców i struktury partyjne. My też, politycy i samorządowcy, będziemy organizowali spotkania wyborcze - mówi Tomasz Latos, poseł PiS.

- Mobilizujemy szeregi, odbywamy spotkania w kołach i zaprzyjaźnionych środowiskach. Każdy z sympatyków PO musi sam włączyć się w kampanię w swoich środowiskach - nie ma wątpliwości Teresa Piotrowska, posłanka PO. - Wtedy nadal możliwe jest zwycięstwo w pierwszej turze wyborów. Będziemy stawiać na kontakty z wyborcami, a nie na rozbuchaną kampanię wyborczą. Zrezygnujemy prawdopodobnie w ogóle z umieszczania materiałów wyborczych na billboardach.


Opinia. Kampania wkrótce się zbrutalizuje.

Doktor Wojciech Jurkiewicz, specjalista komunikowania społecznego, wykłada na UKW i KPSW w Bydgoszczy.

- Jesteśmy świadkami intensywnej kampanii wyborczej, choć prowadzonej - ze względu na tragedię - w innej formie. To, że kampania jest wyważona i spokojna, nie oznacza, że jej nie ma. To dokładnie przemyślana strategia sztabowców. Na pierwszej linii PiS nie widać już Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobry, są za to Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz. Nie widać już ze strony PiS retoryki konfrontacji. Nie miejmy jednak wątpliwości, kampanią po staremu sterują pisowscy spin doktorzy.

Z drugiej strony, PO wydaje się być w sporym chaosie i konsternacji, a sztab wykazuje oznaki zniecierpliwienia. Jarosław Kaczyński nie pokazuje się bowiem publicznie, nie daje się więc prowokować do wypowiedzi, które mogłyby mu potem zaszkodzić, a jego notowania ciągle rosną. Jeszcze tydzień, dwa PiS przetrzyma w ten sposób Platformę i ta będzie chciała go sprowokować. Zacznie przypominać jego wypowiedzi, zachowania, tezy. Z pewnością kampania się zaostrzy, może zbrutalizuje.

Teraz jednak dwie największe partie grają na eliminację pozostałych kandydatów, by sprawę rozstrzygnąć między sobą w drugiej turze. Zgodzę się z poseł Anną Bańkowską, że nie jesteśmy świadkami żadnej debaty, merytorycznej dyskusji czy prezentacji programów. Ale to nie jest przecież przypadek. To dlatego właśnie nie mamy żadnej debaty, by z głównymi kandydatami nie pokazywali się pozostali. Debata może odbyć się przed drugą turą. Dlatego kandydaci tacy jak Grzegorz Napieralski czy Andrzej Olechowski mają teraz ogromny problem, by przebić się w mediach.

Bezpośrednio nikt nie będzie grał smoleńską tragedią, ale nie łudźmy się, te wydarzenia tkwią w wyborcach i będą miały wpływ na ich decyzje. W deklaracje, że sztaby nie będą używać wydarzeń z 10 kwietnia w grze politycznej, za bardzo też bym nie wierzył.(BOB)

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski