53-letni dziś Mike Tyson karierę bokserską bezpowrotnie zakończył w 2005 r. Chętnie opowiada o swoim obecnym, ponoć sielankowym życiu, swoich przemyśleniach i poglądach. Nie ma problemu wspominać czasów, gdy sam walczył. Za to o wiele mniej ma do powiedzenia, gdy tematy schodzą na teraźniejszą sytuację w boksie.
- Bardzo rzadko go oglądam. Skupiam się na trenowaniu córki. Chcę, żeby była w najlepszej formie fizycznej i psychicznej - wyjaśnił nam "Żelazny Mike", który z 58 pojedynków wygrał 51, z czego 44 przez nokaut. W swoich najlepszych czasach niszczył przeciwników w pierwszych rundach.
Wspomniana córka ma na imię Milan. To jego szóste z siedmiorga dzieci. Jedno z nich, córka Exodus, nie żyje. W 2007 r., gdy miała cztery latka udusiła się kablem zasilającym sprzęt w domowej siłowni ojca. Natomiast Milan urodziła się w 2008 r.
- Gra w tenisa, a ja pomagam się trenować. Każę jej wykonywać wszystkie ćwiczenia, jakie przyjdą mi do głowy, a jestem za leniwy żeby je zrobić. Choć ma dopiero 10 lat, to robi dziennie po trzysta powtórzeń brzuszków czy ćwiczeń na nogi - opowiadał Tyson w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.
Mimo że nie śledzi bokserskich wydarzeń, to z najważniejszymi walkami jest na bieżąco. Wprawdzie na początku nie pamiętał, jak miał na imię pogromca Anthony'ego Joshuy na początku czerwca, ale klasę Andy'ego Ruiza Juniora docenił.
- Joshua popełnił błąd, ale wciąż uważam go za najlepszego pięściarza wagi ciężkiej. Jeśli nie poprawi się w rewanżu, wtedy przyznam, że się pomyliłem. Pięściarzy, którzy wyglądają jak Ruiz, zwykle się lekceważy. Gruby nie znaczy słaby. To co zrobił Joshule było piękne. Powinniśmy go za to szanować - podkreślił były mistrz świata wagi ciężkiej.
Wcześniej, podczas konferencji prasowej, Tyson został poproszony o opinię na temat Adama Kownackiego. Początkowo dopytywał, czy chodzi o zawodnika, który dostał łokciem w twarz, mają na myśli Krzysztofa Głowackiego. Po wyjaśnieniach o kogo chodzi stwierdził: - Jest młody, potrzebuje czasu, by nabrać doświadczenia, by stać się lepszym.
Współpraca Tomasz Dębek
