Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Łęgnowa skazany na 8 lat za szerzenie "wrogiej propagandy"

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Pixabay
W czasach określanych jako stalinowskie panował w Polsce terror, który wyrażał się m.in. w zakazie wypowiadania i głoszenia poglądów odbiegających od tych oficjalnych.

Wprawdzie w Polsce donosicielstwo w tej kwestii nie rozpleniło się tak jak w ZSRR, gdzie nakazywano naśladowanie osławionego Pawki Morozowa, chłopca, który doniósł władzom o „nieprawomyślności” swoich rodziców, ale także w każdej chwili groziło ze strony nie tylko przypadkowo spotkanych osób, ale również znajomych i sąsiadów.

Był na to paragraf

Na przełomie lat 40. i 50. ub. wieku w Bydgoszczy za tzw. szerzenie wrogiej propagandy, jak nazywano powszechnie paragraf, z którego karano za wypowiadanie „złych” poglądów i myśli, aż kilkanaście osób zostało skazanych na kary pozbawienia wolności. Mniejsze wyroki otrzymywały osoby, które stawały w tym czasie przez sądem specjalnym, tzw. Komisją do walki ze spekulacją i szkodnictwem gospodarczym, gdzie skazywano często na pobyt w „obozie wychowawczym”. Gorzej było, jeśli ktoś trafił przed sąd wojskowy. Zależało to od kwalifikacji popełnionego czynu przez prokuraturę. Czasami szerzenie plotek o trzeciej wojnie światowej lub powrocie gen. Andersa na białym koniu było traktowane jako zwykłe wzniecanie niepokojów, a czasami – jako próbę zmiany przemocą ustroju państwa, co wiązało się z dużo surowszymi karami.

Przeprowadzka

34-letni wówczas Stanisław M. w Bydgoszczy pojawił się w 1945 roku. Pochodził spod Warszawy, gdzie pracował na roli. W czasie II wojny mieszkał w stolicy. Miasto opuścił po powstaniu warszawskim, w którym brał udział. Swoje nowe miejsce do życia postanowił znaleźć pod Bydgoszczą, gdzie przed wojną mieszkali jego krewni.

Stanisław M. szczególnie silnie sprzeciwiał się kolektywizacji rolnictwa i wstępowaniu chłopów do PGR-ów, co nazywał „kołchozacją Polski”.

W czasie reformy rolnej Stanisławowi M. udało się otrzymać 12 hektarów parcelowanej ziemi pod Łęgnowem. Tam właśnie osiadł, uprawiał ziemię, zaczął budować swój dom. Z czasem coraz częściej zaczął odwiedzać swoich nowych sąsiadów, z którymi się zaprzyjaźnił, jeździł też w niedziele do krewnych mieszkających w Bydgoszczy.

Zobacz również:

3 stycznia 2008 roku, po 39 latach funkcjonowania, definitywnie zamknięty został budynek „Kaskady” na rogu Starego Rynku i ul. Mostowej. Budynek zakupił znany bydgoski cukiernik Adam Sowa, który po jego rozbiórce zabudował to miejsce w inny sposób, m.in. odtwarzając dawną ulicę Jatki.

Tak zmieniło się miejsce po bydgoskiej Kaskadzie [zdjęcia]

„Kołchozacja Polski”

Rolnik miał świadomość, że w ówczesnej rzeczywistości powinien trzymać język za zębami, ale czasami, szczególnie po spożyciu alkoholu, dawał wyraz swoim poglądom, które były dalece odmienne od obowiązujących oficjalnie. Stanisław M. szczególnie silnie sprzeciwiał się kolektywizacji rolnictwa i wstępowaniu chłopów do PGR-ów, co nazywał „kołchozacją Polski”. Otrzymana od państwa jego własna ziemia stanowiła dla niego najcenniejszą wartość, którą nie chciał się z nikim dzielić. W czasie prowadzonych rozmów sprzeciwiał się też określaniu mianem „kułaków” ludzi posiadających nieco więcej ziemi niż przeciętni rolnicy. Uważał też, że narzucone rolnikom obowiązkowe dostawy są złem.

Kiedy sprawił sobie aparat radiowy, najchętniej słuchał Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, a uzyskiwanymi w ten sposób informacjami dzielił się ze swoimi znajomymi.

Czasami Stanisław M. dzielił się też z rozmówcami swoimi marzeniami o powrocie „dawnych, dobrych czasów”, jak określał czas przed wybuchem II wojny. Kiedy sprawił sobie aparat radiowy, najchętniej słuchał Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, a uzyskiwanymi w ten sposób informacjami dzielił się ze swoimi znajomymi.

Auto koloru czarnego

W marcu 1951 roku, kiedy Stanisław M. szykował się już do rozpoczęcia prac polowych i zajmował się przeglądem posiadanego sprzętu, pod jego domek podjechało czarnego koloru auto. Mężczyźni, którzy z niego wysiedli, nie mieli ochoty odzywać się. Upewnili się tylko, legitymując gospodarza, że mają do czynienia z właściwym człowiekiem i zawieźli do siedziby Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Markwarta w Bydgoszczy.

Chciał obalić ustrój

Stanisław M. dowiedział się na miejscu z największym zdumieniem, że jest oskarżony o próbę obalenia przemocą ustroju państwa polskiego poprzez próbę stworzenia konspiracyjnego związku zbrojnego. Wszelkie jego protesty przeciwko takim zarzutom okazały się nie mieć żadnego znaczenia. Bity i dręczony w śledztwie przyznał się w końcu do „szerzenia wrogich i niesprawdzonych plotek” i podpisał protokół przesłuchania.

Wszelkie jego protesty przeciwko takim zarzutom okazały się nie mieć żadnego znaczenia.

Pod koniec maja M. stanął przed sądem wojskowym w Bydgoszczy, gdzie ze zdziwieniem ale i przerażeniem dowiedział się, że za „szerzenie imperialistycznej wrogiej propagandy, będącej jedną z form walki podziemia zbrojnego, które w ten sposób wspierał” - został skazany na karę ośmiu lat pobytu za kratami.

Smaki Kujaw i Pomorza sezon 2 odcinek 4

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera