Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michniewicz jednak utrzyma posadę! Prezes PZPN nie chce przepłacać za obcokrajowca i zamierza nawet obniżyć pensję selekcjonerowi

Jacek Kmiecik
Jacek Kmiecik
Czesław Michniewicz, chcąc pozostać na posadzie selekcjonera reprezentacji Polski, będzie musiał pogodzić się z obniżeniem wynagrodzenia
Czesław Michniewicz, chcąc pozostać na posadzie selekcjonera reprezentacji Polski, będzie musiał pogodzić się z obniżeniem wynagrodzenia EPA/PAP
Czesław Michniewicz, wbrew oczekiwaniom przeważającej grupy jego krytyków, a wśród nich kilkunastu nie lubiących go dziennikarzy, nie zostanie zwolniony z posady selekcjonera reprezentacji Polski. Jak udało nam się ustalić u źródła z otoczenia prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezarego Kuleszy, mimo trwającej medialnej nagonki na Michniewicza pozostanie on nadal trenerem polskiej drużyny narodowej, ale na nieco zmienionych warunkach nowej umowy, która obowiązywać ma od 1 stycznia 2023 roku.

Kontrakt Michniewicza z PZPN zawarty 31 stycznia 2022 roku, wygasa selekcjonerowi z końcem bieżącego roku, czyli w Sylwestra, 31 grudnia. Prezes PZPN wcale nie spieszy się z podjęciem ostatecznej decyzji w sprawie trenera reprezentacji Polski, kierując się sprawdzoną ludową zasadą, że pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł.

Choć wiele wskazywało na to, że Kulesza ulegnie naciskom uprzedzonych do Michniewicza mediów i po powrocie z mistrzostw świata szybko rozwiąże problem krytykowanego za styl gry reprezentacji selekcjonera, ale także hejtowanego za rozdmuchany podział premii od premiera dla piłkarzy, to sprawa zostanie odłożona w czasie.

Prezes PZPN z ogłoszeniem decyzji nie będzie się spieszył

Prezes PZPN, który szczerze był zadowolony z występu reprezentacji Polski na mundialu w katarze i pierwszego po 36 latach awansu Biało-Czerwonych do fazy pucharowej mistrzostw świata, po przeanalizowaniu sprawy uznał, że najprościej byłoby zwolnić Michniewicza, ale co później, to znaczy wcale nie byłoby już tak łatwo znaleźć jego następcę i to fachowca z zagranicy, mieszczącego się w pułapie zarobków obecnego selekcjonera.

Fachowcy, a zwłaszcza szkoleniowcy z nazwiskiem i osiągnięciami w piłkarskim świecie cenią się i decydując się na zatrudnienie znanego trenera, sternik polskiej piłki musiałby głęboko sięgnąć do związkowego skarbca, a w dobie kryzysu i szukania oszczędności wcale to nie jest takie oczywiste. Sięgnięcie po ulubionego kandydata Kuleszy na stołek selekcjonera Biało-Czerwonych, Ukraińca Anrija Szewczenki wymagałoby wyłożenie równowartości jego zarobków w Genui, gdzie pracował ostatnio, czyli 2,5 miliona euro rocznie i to pomnożone przez półtora, bowiem trzeba byłoby się liczyć z 18-miesięcznej umowy do zakończenia mistrzostw Europy 2024 w Niemczech. To niemal 5 razy więcej niż zarabia obecnie Michniewicz, którego kontrakt opiewa na 575 tysięcy euro rocznie.

Szewczenko i inni zagraniczni trenerzy są dla PZPN za drodzy

Do wynagrodzenia „Szewy” trzeba byłoby dołożyć kolejne 1,5 miliona euro na jego sztab trenerski. W sumie więc podpisanie wcale nie najdroższego na międzynarodowym rynku Szewczenki ze świtą kosztowałoby związek w skali półtora roku około 6 milionów euro! Sporo. Zważywszy, że taki Michniewicz z asystentami zainkasowali za miniony rok (bez związkowej premii za awans do mistrzostw i wyjście z grupy na mundialu) co najwyżej 750 tysiecy euro, czyli 8 razy mniej niż PZPN musiałby zapłacić obcokrajowcom.

Jakby nie licząc, sprowadzenie zagranicznego fachowca, to dla PZPN koszta co najmniej dziesięciokrotnie większe niż utrzymanie na stanowisku Michniewicza. A gwarancji odniesienia sukcesu na mistrzostwach Europy renomowany trener z Europy Zachodniej nie daje większej niż obecny selekcjoner.

Dla porównania, zatrudniony przez poprzedniego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, Portugalczyk Paulo Sousa przez 11 miesięcy pisatowania stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski zarobił 770 tysiecy euro, czyli półtora raza więcej niż otrzymał za swoją pracę Michniewicz. Sousa inkasował z kasy PZPN 70 tysięcy euro miesięcznie, a Michniewicz „zaledwie” 48 tysięcy euro (w Legii Warszawa trener Czesław pobierał 32 tysięce euro, czyli o 16 tysięcy mniej niż w reprezentacji Polski).

Prezes PZPN zaproponuje Michniewiczowi obniżenie zarobków

Według naszego źródła bliskiego prezesowi PZPN, Kulesza pozostawiając Michniewicza na posadzie, zechce wykorzystać zamieszanie medialne wokół chęci zwolnienia szkoleniowca, i zaproponuje trenerowi obniżenie uposażenia do wysokości zarobków rodzimych poprzedników na selekcjonerskim stołku, a więc Adama Nawałki i Jerzego Brzęczka, którzy inkasowali w PZPN po 34 tysiące euro miesięcznie, a więc 14 tysięcy euro mniej niż obecnie Michniewicz.

Trener zadaniowiec, aby zachować posadę zmuszony będzie przyjąć ofertę szefa piłkarskiej centrali i liczyć na odpracowanie obciętej mu pensji w wysokich premiach za wywiązanie się z postawionych mu zadań, czyli awansu do finałów Euro 2024 i wyjścia z grupy na mistrzostwach Europy w Niemczach. A to akurat nie jest misja ponad jego możliwości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Michniewicz jednak utrzyma posadę! Prezes PZPN nie chce przepłacać za obcokrajowca i zamierza nawet obniżyć pensję selekcjonerowi - Sportowy24