Oleksiejczuk miał na tej gali coś do udowodnienia, ponieważ w kwietniu tego roku został rozbity przez Brazylijczyka Caio Borralho. Walka z Amerykaninem była dla niego szansą na odkupienie win za tą kwietniową porażkę.
Od mocnego uderzenia zaczął Njoukani, który po wyprowadzeniu kilku mocnych ciosów przejął inicjatywę i wydawał się być bliżej zwycięstwa. Ciosy były mocne i ogłuszające, a Oleksiejczuk nie wydawał się mieć sposób, by jakoś odeprzeć ataki.
Z biegiem czasu jednak to Polak zaczął przeważać i był w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Najpierw powalił Amerykanina, a następnie zaczął się prawdziwy show w wykonaniu Oleksiejczuka. Wydawał się być niezmordowany w wyprowadzanych w dosiadzie ciosach. 34-letni Njoukani co chwilę przyjmował kolejne ciosy, który sypały się raz za razem. Ostatecznie sędzie musiał przerwać walkę i pojedynek zakończył się już w pierwszej rundzie efektownym nokautem Oleksiejczuka.
Ta walka sprawiła, że Polak nadal może mieć nadzieję na zrobienie dużej kariery w UFC. Jak sam przyznał, jego głównym celem jest awans do czołowej piętnastki rankingu UFC w wadze średniej.
Walka z Amerykaninem była jego 26 walką w karierze. Reprezentant Polski wygrał 19 z nich, w tym aż 14 przez nokauty.
