https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasteczko podszyte wódką

Radosław Rzeszotek
Burmistrz Radziejowa zasłynął najpierw jako zazdrosny mąż wymachujący bronią, a ostatnio z racji dość swobodnego zachowania, przypominającego występ Kwaśniewskiego na uniwersytecie w Kijowie.

Burmistrz Radziejowa zasłynął najpierw jako zazdrosny mąż wymachujący bronią, a ostatnio z racji dość swobodnego zachowania, przypominającego występ Kwaśniewskiego na uniwersytecie w Kijowie.

<!** Image 3 align=right alt="Image 72981" sub="- Zostałem potraktowany gorzej niż śmieć, po prostu niegodnie - mówi
Bogdan Nowak, który ma bogate doświadczenie w administracji samo-rządowej. - Znam burmistrza od lat i nie wiem, dlaczego tak ze mną postąpił. / Fot. Radosław Rzeszotek">Kiedy Bogdan Nowak, były prezes Radziejowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, odchodził z końcem 2007 r. na emeryturę, miał nadzieję na święty spokój. Zamiast tego został posądzony o próbę wyłudzenia odprawy emerytalnej. Wychwalający go dotąd na sesjach Rady Miasta burmistrz dołożył jeszcze swoje oskarżenie - o długotrwałe pijaństwo w pracy. Bogdan Nowak poszedł na wojnę. Z pomocą córki - starszego inspektora toruńskiej Państwowej Inspekcji Pracy.

Ani złotówki?

W Radziejowie ludzie wiedzą wszystko o wszystkich. Plotki w 7-tysięcznym miasteczku roznoszą się błyskawicznie. Te, które mówią o burmistrzu Sławomirze Bykowskim, są jak świeże bułeczki. Gdy zatem w sylwestra w Urzędzie Miasta zjawił się patrol policji z alkotestem, pół miasta trąbiło, że burmistrz ma kłopoty.

<!** reklama>- Zostałem potraktowany gorzej niż śmieć, po prostu niegodnie - mówi Bogdan Nowak, który ma bogate doświadczenie w administracji samorządowej. - Znam burmistrza od lat i nie wiem, dlaczego tak ze mną postąpił. Mogę się tylko domyślać, że chodziło mu o moje stanowisko, które zamierzał przekazać swojemu faworytowi.

Kilka miesięcy przed przejściem na emeryturę Bogdan Nowak uszkodził staw kolanowy. Po kilkumiesięcznym zwolnieniu lekarskim nigdy już nie wrócił do pracy na stanowisku prezesa RTBS (firma podległa Urzędowi Miasta). Na jego miejsce Sławomir Bykowski powołał swojego znajomego, Stefana Śpibidę. Kiedy Bogdan Nowak 31 grudnia przyszedł po odbiór świadectwa pracy i należne mu ekwiwalent za urlop oraz odprawę emerytalną, usłyszał, że nie dostanie ani złotówki. Dlaczego? Bo nie.

<!** Image 2 align=left alt="Image 72981" sub="- Mogę występować jako pełnomocnik ojca. Nie zamierzam przechodzić obojętnie obok takiej niegodziwości. Dopełnię wszelkich starań, żeby ta sprawa została do końca wyjaśniona - zapowiada Magdalena Noskowska / Fot. Radosław Rzeszotek">W obronie Nowaka stanęła jego córka, Magdalena Noskowska, która jest inspektorem pracy: - Nie mam najmniejszej wątpliwości, że złamano podstawowe prawa pracownicze mojego ojca - twierdzi. - Jednak nie mogę występować w tej sprawie jako inspektor PIP, ponieważ nie chcę mieszać mojego urzędu w tę sprawę ani firmować jej moim stanowiskiem, żeby to nie zostało wykorzystane przeciwko mojemu ojcu. Znam się jednak na przepisach i nie mogę pozwolić, żeby tak traktować kogokolwiek. Z wykształcenia jestem prawnikiem i mogę występować jako pełnomocnik swojego ojca. Nie zamierzam przechodzić obojętnie obok takiej niegodziwości. Dopełnię wszelkich starań, żeby ta sprawa została do końca wyjaśniona.

Kontrola trzeźwości

Magdalena Noskowska zadzwoniła do burmistrza Radziejowa informując go o - jej zdaniem - nieprawnych działaniach prezesa RTBS. Zamiast obietnicy zajęcia się sprawą usłyszała, że jej ojciec od kilku miesięcy przychodził do pracy pijany i nawet dziś był pod wpływem alkoholu. Dlatego też powinien zostać zwolniony z pracy przynajmniej pół roku temu.

- Kiedy dowiedziałem się o tym oskarżeniu, poszedłem na policję przebadać się alkomatem - dodaje Bogdan Nowak. - Nie jestem abstynentem, ale pijany do pracy nie chodzę. Chciałem mieć czarno na białym, że burmistrz rzucił oszczerstwo. Poprosiłem też, żeby policjanci przebadali stan trzeźwości pana burmistrza. Byli trochę zdziwieni, ale przystali na moją prośbę.

Bykowski odmówił poddania się badaniu alkomatem, zażądał badania krwi. W asyście policji przewieziony został do miejscowego szpitala, gdzie pobrano mu krew do analizy.

- Czy byłem trzeźwy? Jeszcze nie wiem, bo wyników nie ma - wyjaśnia burmistrz Radziejowa. - Ale mogę być pewien siebie. Nie piłem, to wiem na pewno. Nie wiem, o co panu Nowakowi chodziło. Wyszła chyba z niego natura ormowca. Co do pana Śpibidy mogę stwierdzić, że nie jest moim przyjacielem. W ciągu ostatnich kilku lat tylko kilka razy byłem u niego w domu.

Na językach

Sławomir Bykowski zanim zwyciężył w wyborach samorządowych, prowadził piekarnię w sąsiednim Dobrem. Do dziś cieszy się tam opinią osoby bardzo wpływowej. Nie zaszkodziła mu nawet szeroko opisywana przez lokalną prasę sprawa awantury z udziałem jego żony, kierownika piekarni i samego burmistrza.

Do zajścia doszło w czerwcu 2004 r. Nietrzeźwy kierownik piekarni spotkał się z burmistrzem w Radziejowie. Doszło między nimi do karczemnej awantury, której przyczyną miało być zwolnienie z pracy kierownika. Świadkami kłótni byli mieszkańcy ulicy Polnej, którzy na widok krzyczącego burmistrza wychylali się z okien. Z ich relacji wynika, że burmistrz był zazdrosny o zażyłe kontakty swojej żony z kierownikiem piekarni.

Awantura z Radziejowa przeniosła się do Dobrego. Na dziedzińcu piekarni doszło do kolejnej ostrej wymiany zdań. W pewnym momencie Sławomir Bykowski miał wyciągnąć broń i oddać kilka strzałów. Ktoś z pracowników piekarni wezwał policję. Okazało się, że kierownik piekarni był nietrzeźwy, a burmistrz strzelał ślepakami. Sprawa trafiła do prokuratury, jednak nie doczekała się finału przed sądem. - Nie było żadnej strzelaniny, proszę nie narażać się na śmieszność - tak dziś tę sprawę komentuje Bykowski. - To zamierzchła przeszłość.

Podczas obchodów rocznicy bitwy pod Płowcami (miejscowość pod Radziejowem) w ub.r. Bykowski także znalazł się w kłopotliwej sytuacji. Według świadków, miał niezbyt elegancko zachować się wobec pewnej kobiety, której towarzysz stanął w jej obronie. Miało dojść do szarpaniny. Policja nie interweniowała. Z kolei w ostatniego sylwestra burmistrz miał zachować się podobnie jak A. Kwaśniewski podczas odczytu dla studentów w Kijowie. Składając życzenie noworoczne mówił nieco od rzeczy w sposób wskazujący, że tego wieczoru na pewno bawił się świetnie. Na pytania o używanie alkoholu burmistrz Radziejowa nie odpowiada.

- Za rządów pana Bykowskiego w Radziejowie zbyt wiele rzeczy i spraw ma podtekst alkoholowy - mówią mieszkańcy miasteczka. - Można się domyślać, z czego to wynika. Ale na pewno nie przynosi to sławy naszemu miastu.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski