Około 60 lekarzy specjalistów z naszego regionu zamierza wkrótce wyjechać do pracy za granicą.
Problem ten daje już o sobie znać w niektórych regionach Polski, szczególnie na tzw. ścianie wschodniej. Migracja zarobkowa lekarzy sprawiła, że w wielu szpitalach, głównie w mniejszych, powiatowych placówkach zaczyna brakować specjalistów. W efekcie lecznice zmuszone są ograniczać zakres świadczonych usług medycznych. W innych przypadkach bywa, że lekarze deficytowych specjalności, jak np. kardiochirurdzy zmuszeni są pracować po kilkanaście godzin dziennie, by zniwelować kadrowe braki.
Wyjazdy stają się też coraz popularniejsze wśród doświadczonych medyków z naszego regionu. Z informacji Bydgoskiej Izby Lekarskiej wynika, że w najbliższych miesiącach do pracy w krajach „starej” Unii wybiera się około 60 specjalistów.
- Na szczęście nie jest to taka skala zjawiska, która mogłaby zagrozić normalnemu funkcjonowaniu szpitali w naszym regionie - uspokaja Radosława Staszak-Kowalska, prezes Bydgoskiej Izby Lekarskiej.
Opinię tę potwierdzają dyrektorzy szpitali, z którymi rozmawialiśmy. Dla przykładu w Szpitalu Wojewódzkim im. Biziela, jak dotychczas do pracy na zachodzie Europy wyjechał tylko jeden specjalista - radiolog.
- Lekarzom pracującym na kontraktach jesteśmy w stanie zapewnić w miarę satysfakcjonujące warunki finansowe, dlatego, jak sądzę, nie musimy obawiać się odpływu wysoko wykwalifikowanego personelu. Jak dotychczas nie mamy problemów ze specjalistyczną obsadą któregokolwiek z oddziałów - zastrzega Andrzej Motuk, dyrektor Biziela.
Z oceny BIL wynika, że nawet w dłuższej perspektywie nie należy obawiać się deficytu lekarzy w szpitalach w Bydgoszczy. Wynika to z faktu, że wielu absolwentów Collegium Medicum UMK, pochodzących z ościennych województw, decyduje się na pozostanie po studiach w naszym regionie i robienie tutaj specjalizacji lekarskich.
