Wtorkowe spotkanie na Puskas Arena było miłym powrotem do przeszłości. Stadion został wypełniony po brzegi, a swoje krzesełka zajęło ponad 67 tysięcy fanów. To sytuacja za którą kibice piłkarscy tęsknili od ponad półtora roku, bo ich obecność na stadionach była ograniczona z powodów pandemii koronawirusa.
Zobacz tysiące kibiców w Budapeszcie
Mecz ledwo się zaczął, a Cristiano Ronaldo już miał na swoim koncie nowy rekord. Portugalczyk jest pierwszym zawodnikiem, który wystąpił na pięciu mistrzostwach Europy - od debiutu w 2004 roku, przez triumf Portugalii w 2016 roku, aż do dziś.
Wydawało się, że zapisanie się w historii nie przyniosło jednak piłkarzowi szczęścia, bo brońcy tytułu w pierwszej połowie bili głową w węgierski mur. To CR7 zepsuł najlepszą okazję nie trafiając z bliska do bramki, atakujący był też rozczarowany strzałem z dystansu Diego Joty, gdy sam był na czystej pozycji.
.
W drugiej odsłonie Węgrzy pokazali pazur, bo zobaczyli, że Portugalia nie jest wcale taka straszna. Goście nie stwarzali już tyle okazji - najgroźniejszą było uderzenie z dystansu Bruno Fernandesa, a gospodarze wyprowadzali groźne kontrataki. Jedna z szybkich i przebojowych akcji zakończyła się golem, którego zdobył Szabolcs Schon. Stadion oszalał, ale na bardzo krótko, bo zawodnik znajdował się na spalonym.
Madziarzy byli w bardzo dobrej dyspozycji i wydawało się, że nie stracą tego wieczora bramki. Trener Fernando Santos zdecydował się jednak na zmiany, które mocno ożywiły grę i uratowały obrońcę tytułu. Najpierw w 84. minucie Raphael Guerreiro otrzymał piłkę w polu karnym i oddał słaby strzał, ale rykoszet całkowicie zmylił bramkarza i futbolówka wylądowała w bramce. Chwilę później było już 2:0, bo po faulu w polu karnym jedenastkę wykorzystał Cristiano Ronaldo. W doliczonym czasie gry piłkarz Juventusu ostatecznie dobił rywali mijając bramkarza i notując dublet. To się nazywa gra do końca.
Portugalia długo męczyła się na Puskas Arena, ale ma idealny wynik po pierwszym meczu w trudnej grupie F. W drugim dzisiejszym meczu Francja zagra z Niemcami, ale wydaje się, że pozycja lidera tabeli jest zarezerwowana dla obrońców tytułu.
