- Największym problemem było, że za dużo graliśmy do tyłu, a jak już ruszyliśmy do przodu to brakowało nam sił, by wykończyć akcję. Nie byliśmy dobrze przygotowani fizycznie. Nie umieliśmy również poszanować piłki, zbyt łatwo ją traciliśmy, a po tych stratach traciliśmy bramki - stwierdził Stojanović poproszony o ocenę pierwszego meczu Łotyszy w eliminacjach. Jego podopieczni przegrali w nim 1:3 z Macedonią Północną i już na starcie bardzo utrudnili sobie sytuację w grupie G.
Teraz jego podopiecznych czeka jeszcze trudniejsze zadanie i nie zmienia tego faktu, że polscy piłkarze są dość dobrze im znani. Zwłaszcza tym występujących na codzień na naszych boiskach, jak bramkarz Arki Gdynia Pavels Steinbors, obrońca Śląska Wrocław Igors Tarasovs oraz napastnicy z pierwszej ligi - Vladislavs Gutkovskis z Bruk-Betu Termaliki Nieciecza i Valerijs Sabala z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Wśród powołanych na mecz z znaleźli się również zawodnicy grający w przeszłości w polskich zespołach, np. Deniss Rakels, Vladislavs Gabovs, Vitalijs Maksimenko, Aleksejs Visnakovs, Olegs Laizans, Marcis Oss czy Roberts Savalnieks.
Stojanović nie uważa tego jednak za jakiś szczególne ułatwienie. - Zawsze trudno jest przygotować drużynę na taki mecz. Pracuję od niedawna, dopiero się z piłkarzami poznajemy, w niedzielę przyjdzie nam stanąć zespołu, którego piłkarze grają w czołowych klubach Europy i są w dodatku ich wiodącymi postaciami. Polska na pewno jest jednym z faworytów naszej grupy, choć Austria i Słowenia też mają mocne drużyny. Personalnie jesteście jednak najmocniejsi - przyznał łotewski selekcjoner.