W internecie pojawiły się doniesienia, że uczniowie Zespołu Szkół Techniczno-Ekonomicznych w Skawinie, którzy 17 maja mieli zdawać maturę z historii na poziomie rozszerzonym, przyszli do szkoły na godz. 13.30, bo taką godzinę podała szkoła. Na miejscu okazało się, że egzamin był zorganizowany o godz. 9. - pisze Onet.
Dyrektor placówki na łamach Onetu przyznaje, że taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce. Nie jest jednk prawdą, że nikt w jej szkole nie przystąpił do egzaminu maturalnego. Egzamin miało zdawać czterech uczniów, jeden z nich przyszedł na właściwą godzinę. Tym samym frekwencja wyniosła 25 proc.
- Termin egzaminu był znany od września, był dostępny na stronie CKE i w systemie, do którego uczniowie mają dostęp za pomocą loginu i hasła - wyjaśnia dyrektor. Zauważa też, że uczniowie mają obowiązek przed przyjściem na egzamin zajrzeć do systemu. Widniejąca tam godzina była poprawna.
Dyrektor przyznaje, że pomyłka w harmonogramie przygotowanym przez szkołę nastąpiła.
- Każda szkoła w dobie pandemii musi zrobić harmonogram, w którym wpisuje się szczegółowe procedury w związku z zapewnieniem bezpieczeństwa, kto o której godzinie wchodzi na teren szkoły, na jaki egzamin itd. Tu rzeczywiście nastąpił ludzki błąd i została wpisana błędnie godzina 13.30 - wyjaśnia.
Uczniowie poszkodowani mogą liczyć na dodatkowy termin. Został on przyznany na dzień 16 czerwca.
Źródło: Onet.pl.
