https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Matka świadka nie chce milczeć

Włodzimierz SzczepaŃski
Kolejna rozprawa w sprawie tragicznej bójki na Wzgórzu Wolności. I kolejna niespodzianka. Jeden ze świadków został pobity przez brata oskarżonego. Matka świadka boi się o jego życie. Błaga o pomoc. Damian Ź. na wczorajszej rozprawie nie był w stanie rozsądnie wytłumaczyć, co robił tragicznego wieczoru. Z reguły nie pamiętał lub nie wiedział. Spoglądał czasem na ławę oskarżonych.

Kolejna rozprawa w sprawie tragicznej bójki na Wzgórzu Wolności. I kolejna niespodzianka. Jeden ze świadków został pobity przez brata oskarżonego. Matka świadka boi się o jego życie. Błaga o pomoc. <!** Image 3 align=none alt="Image 180152" >

Damian Ź. na wczorajszej rozprawie nie był w stanie rozsądnie wytłumaczyć, co robił tragicznego wieczoru. Z reguły nie pamiętał lub nie wiedział. Spoglądał czasem na ławę oskarżonych. Zasiadał na niej Marcin W., który zadał śmiertelny cios szesnastolatkowi - Jakubowi O. Obok siedzieli koledzy zabitego z Kapuścisk, z którymi poszedł do parku wymierzyć sprawiedliwość. To niby też koledzy Damiana. W końcu zirytowana odpowiedziami sędzina Małgorzata Lessnau-Sieradzka zadała pytanie: - Czy świadek się czegoś boi?<!** reklama>

Damian zaprzeczył, ale nie wytrzymała jego matka. Sędzina zagroziła jej, że wyrzuci ją z sali rozpraw. - Zostałem pobity przez brata oskarżonego „Krawędzia” - zeznał.

Po ławie oskarżonych przebiegł szmer. Damian jednak dalej już nie pamiętał, dlaczego został pobity, czy to może mieć związek z bójką na Wzgórzu Wolności. Nie pamiętał też, czy sprawa jego pobicia zakończyła się w sądzie.

„Krawędź” jako jedyny został przyprowadzony przez policję w kajdankach. Jest w areszcie za rozbój na dwóch nastolatkach. Groził im nożem i zabrał komórkę. Należy do grupy z Kapuścisk. Był obok Jakuba S. pierwszym, który najszybciej dobiegł do zwabionego do parku Marcina W.

Damian Ź. wyszedł pośpiesznie z sali rozpraw. Na korytarzu sądowym nie chciał rozmawiać. Jednak zmowę milczenia przerwała jego matka. - On się boi zemsty. Teraz nawet na rozprawie „Krawędź” pisał na kartce do drugiego oskarżonego, pewnie, aby znów synowi wkopali - mówi kobieta.

Towarzysząca jej kobieta dodaje: - Damian zeznawał jak głupek. Ale on się po prostu boi.

Stojący na schodach chłopak krzyczy, aby nic nie mówiły.

Dotychczas Damian nie stawiał się na rozprawy. Chociaż grozi mu nie tylko grzywna. - Zmusiłyśmy go, aby przyszedł. Zaraz po bójce na Wzgórzu Wolności został pobity przez brata „Krawędzia”. Mój syn miał złamaną szczękę. Mimo to nie chciał iść do lekarza. W tej sprawie toczy się postępowanie, ale tam syn się również nie stawia - tłumaczy zrozpaczona kobieta.

Nie może nic zrobić, bowiem jej syn jest już pełnoletni. To on musi złożyć doniesienie o przestępstwie, ale nie chce. - Nachodzą go. Był już z trzy razy pobity, notorycznie jest wyzywany. Zmieniłam mu szkołę, chociaż już i tak rok stracił. Boję się o jego życie. Pisałam do prokuratury, nawet tutaj do sądu, tłumacząc jego nieobecność, policja też rozkłada ręce. To on musi chcieć zeznawać - wyjaśnia matka chłopaka.

W czerwcu ubiegłego roku w parku na Kapuściskach Damian Ź. spotkał się ze znajomymi, którzy teraz zasiadają na ławie. Zeznał na policji, że wówczas „Pulti” rzucił propozycję wymierzenia sprawiedliwości Marcinowi W. za pobicie ich kolegi przed klubem „Savoy”. Damian chciał jechać ze wszystkimi do parku na Wzgórzu Wolności. Jednak w autach było już ciasno.

- Właśnie o zeznania poszło. Oni zastraszaliby pewnie i innych świadków, gdybym po pobiciu nie poszła z synem do lekarza i na policję - uważa matka pobitego. Drży na myśl, że porachunki zakończą się, jak w parku na Wzgórzu Wolności.

Wczoraj także zeznawali biegli w tym też ci, którzy wykonali sekcję zwłok Jakuba O. z Kapuścisk.

- Wykrwawienie było przyczyną zgonu. Uderzenie musiało nastąpić z dużą siłą, bo ostrze przebiło mostek. Nastąpiło uszkodzenie prawego przedsionka serca. Rana spowodowała niewielkie uszkodzenie miąższu płuca. To była jedyna rana na ciele zmarłego - wyjaśniał biegły.

Jarosław Kaczmarek, obrońca Marcina W., dociekał, czy ranny miał szansę przeżyć. Zdaniem lekarza biegłego, taką szansę miał... teoretycznie. Gdyby trafił błyskawicznie na stół operacyjny. - Może gdyby kumple się nie rozpierzchli, ale ponieśli go do pobliskiego szpitala - mówił na korytarzu jeden z adwokatów.

- Ja widziałem zdjęcia z sekcji. Lekarze byli bezsilni. Nawet już nie kroili chłopaka, aby mu pomóc, aby sprawdzić, co się stało. On nie miał szans przeżyć tak silnego ciosu - przekonywał kolejny mecenas.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Matka świadka nie chce milczeć
..
gdybym osobiscie mogl wymierzyc sprawiedliwosc... je.bana policja,je.bane sady je.bani urzednicy,wypier.dalac nie potrzebujemy was...
p
pedryl
niech go na celi powiesza łeb za łeb
j
jego pan
powinien małolat isc do takich co wceli z d*** waidro robia zeby zyczia sie nauczył łeb za łeb powolna smierc
k
kapusciska
Mam nadzieję, że Krawędź zobaczy, ze bycie bandziorem to nie radocha. Matka go nie wychowała to może koledzy z celi...
D
DevilRejecs
trzymaj się krawędź!
M
Mala
Jakubie na zawsze pozostaniesz w moim sercu.
m
mihu
Ci mlodziency nie powinni łazić po naszych osiedlach. Pewnie dostaną karę w zawiasach. To straszne
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski