
Przegraliśmy, ale nie poddajemy się i walczymy dalej - mówi Mateusz Kowalski, środkowy BKS Visła Bydgoszcz po pierwszym meczu półfinałowym Tauron I Ligi przegranym 1:3 z BBTS Bielsko-Biała. Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw.
Rozmowa z siatkarzem bydgoskiej drużyny na kolejnych stronach. Prosimy przesuwać palcem po ekranie smartfona lub strzałkami w komputerze>>>

Jak spotkanie wyglądało z perspektywy boiska?
Z mojej perspektywy wynika, że za słabo zagraliśmy w zagrywce i nie przekładały się one na punkty. Nie mieliśmy też szczęścia w bloku, ale to za sprawą dobrej gry rywali. Mieliśmy dużo wybloków, ale mało punktowych bloków. Myślę, że te dwa elementy: serwis i blok mogły być lepsze.

W dwóch pierwszych setach były dwa newralgiczne momenty praktycznie przy tym samym wyniku kiedy rywale wam odjeżdżali z wynikiem. Właśnie dzięki zagrywkom i blokom?
Odjechali nam głównie zagrywką. Kilka dobrych strzałów i odskakiwali na dwa, trzy punkty. Nie kończyliśmy akcji w pierwszym tempie, a oni nas kontrowali. Oni rośli, a nam przegrane akcje odbierały pewność siebie.

Generalnie mecz był bardzo zacięty i niuanse decydowały o wygranych akcjach. Wam udało się tylko w trzecim secie zwyciężyć. Dlaczego czwarty rozpoczęliście tak źle od wyniku 2:6 i potem nie udało się wam odwrócić losów rywalizacji?
Znowu się powtórzę, ale decydowała zagrywka. Przegraliśmy, ale nie zwieszamy głów i walczymy dalej. Trzeba jechać do Bielska-Białej i wygrać, by na decydujący mecz wrócić do Bydgoszczy. Uważam, że nas na to stać.