Słoneczne, wtorkowe przedpołudnie. Podjeżdżamy pod komisariat policji Bydgoszcz-Śródmieście przy Poniatowskiego 5. Wchodzimy do środka, tuż za nami wkracza kilkudziesięcioosobowa grupa przedszkolaków. Mają zwiedzać komisariat.
CZYTAJ TEŻ:Mężczyzna wszedł do budynku komisariatu, a w chwilę potem nie żył. Dlaczego targnął się na życie?
Niedawno zmodernizowany, z przeszkloną elewacją, przyjazny petentom, choć za półkolistym kontuarem nie ma recepcjonistki. Są za to policjanci dyżurni za okienkiem wyposażonym w głośnik. Po prawej stronie recepcji, naprzeciwko dyżurnych, znajdują się drzwi do ogólnodostępnej toalety. W miniony piątek znaleziono tu martwego Adama R., 36-letniego bydgoszczanina.
[break]
Wczoraj na drzwiach wisiała kartka z napisem „Awaria toalety”. Jednak drzwi były otwarte. Wchodzimy. Nagle, jak spod ziemi, wyrasta przy nas zastępca komendanta komisariatu nadkom. Przemysław Mielczarek. W krótkich żołnierskich słowach wyjaśnia, że nie możemy wejść do środka bez porozumienia ze służbami prasowymi. Szybki telefon i po paru minutach pan nadkomisarz zdejmuje kartkę z napisem „Awaria toalety”. Pozwala nam zobaczyć miejsce piątkowej tragedii.
Zlew, lustro i muszla klozetowa, przy niej metalowe poręcze. Zamontowane na wysokości może 80 centymetrów. Według informacji uzyskanych od śledczych, na jednej z tych poręczy powiesił się Adam R. Miał do niej przywiązać sznurowadło i zadzierzgnąć sobie na szyi. Jednak wcześniej próbował ugodzić się w serce nożem...
Wczoraj przeprowadzono sekcję zwłok Adama R. Znamy jej wstępne wyniki. - Biegli stwierdzili, że bezpośrednią przyczyną zgonu było powieszenie. Niewielka odległość od podłogi nie stanowi przeszkody w samobójstwie. Znamy takie przypadki z praktyki prokuratorskiej. Na klatce piersiowej denata były rany kłute zadane krótkim nożem, samoróbką, który również znaleziono na miejscu zdarzenia - mówi prokurator Dariusz Bebyn, wiceszef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Wciąż nie wiadomo, co mogło popchnąć Adama R. do desperackiego kroku. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego nakłonienia do samobójstwa, ale jak dotąd nie znalazła na to dowodów. Kluczowym dowodem jest list pożegnalny, jaki Adam R. pozostawił. Prokuratura jego treści nie ujawnia, ale nieoficjalnie udało nam się ustalić, że był w nim zwrot: „Mafia mnie goni”...
Przypomnijmy - w piątek po południu Adam R. pojechał z pracy do komisariatu Śródmieście. Po drodze powiedział partnerce, dokąd się udaje. Nie wyjaśnił, w jakim celu. Jak się dowiedzieliśmy, ostatnie chwile życia Adama R. zarejestrowała kamera monitoringu. Po wejściu do recepcji mężczyzna usiadł na krześle, a po paru minutach wstał i wszedł do toalety.
Gdy zaniepokojona partnerka 36-latka dotarła na miejsce, mężczyzna już nie żył, a w toalecie sprzątano ślady krwi. Jak już pisaliśmy, w samobójczą śmierć Adama R. nie wierzą jego znajomi, którzy zwierają szeregi, żeby dotrzeć do prawdy o ostatnich chwilach przyjaciela i przyczynach tragedii.