Jak Pan ocenia przesłuchanie Marcina P., twórcy Amber Gold?
Przede wszystkim koledzy z PiS podeszli zbyt łagodnie do tego przesłuchania. Nie wykorzystali okazji. Wystarczy porównać, w jaki sposób był przesłuchiwany Michał Tusk, który odegrał marginalną rolę w sprawie Amber Gold, a jak przesłuchiwany był Marcin P., który stał na czele tej piramidy finansowej. Mam wrażenie, że ten człowiek, który jest bardzo niebezpieczny, przebiegły i bardzo inteligentny, rozegrał komisję po swojemu. Część posłów uwierzyła w opowieści Marcina P. Głos zadrżał mu przy pytaniach, uważam, bardzo trafnych, posłanki Andżeliki Możdżanowskiej z PSL, o początki Amber Gold. Mamy materiały, nie tylko zeznania, ale również analizy kont, które wskazują na przepływy ze SKOK-u Stefczyka. Ciekawe są także kontakty z lat 2006-2008, kiedy reprezentował go mecenas z Gdańska, wyspecjalizowany w obronie grupy pruszkowskiej.
Czytaj też: Jak oszukują toruńskie restauracje?
A co mogły wnieść zeznania żony Marcina P., która wczoraj odmówiła składania wyjaśnień?
Bardzo wiele. Uważam, że liczą się taktyka przesłuchania, sposób i kolejność zadawania pytań, obserwacja reakcji świadka. Jest to osoba, która przebywała z nim na co dzień, i zeznała, że miała wrażenie, że on żyje w dwóch różnych światach. Mogła mieć interes, żeby się podzielić paroma informacjami z komisją. Tym bardziej że małżeństwo niekonicznie żyje w zgodzie.
Zobacz też - UWAGA DRASTYCZNE ZDJĘCIA
Psy i koty okrutnie traktowane [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
Czy komisja rozwiąże sprawę, do której została powołana?
Posłowie PiS zakręcili się wokół jednego tematu, roli Michała Tuska, która była marginalna. Uważam, że w tej sytuacji będą problemy z ustaleniem grupy, która stała za Marcinem P.
Polecamy: Obrączkowanie sokołów na kominie elektrociepłowni EDF w Toruniu