Matka Oli wybrała nową miłość i zawodową karierę. - Czy mama wróci? - to pytanie Ola zadawała ojcu najczęściej. Michał nie wiedział, jak z niego wybrnąć: - Bo jak można wytłumaczyć 11-letniej dziewczynce, że mamusia zakochała się w pewnym panu i o niej zapomniała?
<!** Image 2 align=right alt="Image 159710" sub="Rys. Łukasz Ciaciuch">Od rozwodu z Ewą minęły dwa lata. Sąd powierzył Michałowi władzę rodzicielską nad córką. Nie musiał o to walczyć. Żona od razu wyraziła zgodę, by dziecko zostało przy nim. - Nie wynika to z tego, że unikam odpowiedzialności związanej z wychowaniem dziecka, lecz z charakteru pracy, jaką wykonuję - tłumaczyła w sądzie.
Ewa zajmowała się pilotowaniem wycieczek zagranicznych.
- W domu była gościem, matką była trzy, może cztery miesiące w roku - wspomina Michał. W sezonie turystycznym, czyli od marca do listopada, wpadała do domu tylko po to, aby się przebrać, przespać noc i znów jej nie było. Zdarzało się, że nie miała nawet okazji porozmawiać z córką, bo ta spała.
Nie był to łatwy związek. Ola miała 6 lat, gdy małżeństwo jej rodziców przechodziło pierwszy kryzys.
- Ewa miała wtedy swój pierwszy romans. Z kolegą z pracy - mówi Michał. Dowiedział się o tym od żony jej kochanka. Już wtedy mogło się to skończyć rozwodem, ale zostali razem. Ona wyraziła skruchę, on jej wybaczył. Posklejali związek „dla dobra dziecka”. Sęk w tym, że dziecku dobrze nie było. Domowe awantury spowodowały, że w szóstym roku życia Ola miała nerwowe tiki i
zamykała się w sobie.
- Powierzyliśmy ją opiece psychologa i to było dobre posunięcie - ocenia Michał. Terapia córki trwała 8 lat, zakończyła się rok temu. - Ola ma dziś 15 lat, jest zrównoważona, dobrze się uczy. Nie mam z nią najmniejszych problemów - mówi ojciec. O tym, że chce rozwodu, zdecydował po kolejnym romansie żony. Tym razem wybrańcem Ewy był Francuz. Doniósł mu o tym pierwszy kochanek żony. - „Nie czujesz, że rosną ci rogi?”, taki SMS mi przysłał - wspomina Michał. To był pierwszy sygnał, potem pojawiły się kolejne. - Koleżanka ją wydała. Obserwowała gorący romans Ewy z Francuzem i zdenerwowała się, gdy jej uwaga: „Przecież masz męża i dziecko”, została skwitowana stwierdzeniem: „Dziecko nie będzie mi komplikowało życia”- wspomina Michał.
<!** reklama>Szalę przeważyły maile, które na prośbę żony wysyłał do Francji z własnego komputera. - Mówiła, że to informacje służbowe, a ja jej wierzyłem, bo nie znałem tego języka - Michał na to wspomnienie puka się w czoło.
Gdy już wiedział o romansie żony, wziął do ręki słownik francusko-polski i zaczął te maile tłumaczyć. - To był czysty erotyzm i pornografia - ocenia treść korespondencji między żoną a jej kochankiem.
Maile były w ich sprawie rozwodowej ważnym dowodem. Sąd nie miał wątpliwości, że ich treść jednoznacznie świadczy o emocjonalnym i fizycznym zaangażowaniu korespondującej pary. A tłumaczenia Ewy tak ocenił: „Wyjaśnienia pozwanej, że pisząc te listy ćwiczyła jedynie język francuski, są niewiarygodne. Świadczy o tym treść odpowiedzi, jakie przysyłał jej przyjaciel, który z pewnością nie musiał się uczyć nowych słów w języku francuskim”.
Dla Michała nie była trudna
rola ojca i matki.
- Dawno do tej roli przywykłem - mówi, ale przyznaje, że są sprawy, o których córka woli porozmawiać z babcią. Scysji z Olą nie ma. Czasem pokłócą się o sprzątanie, bo córka do porządnickich nie należy, i natychmiast pogodzą się przy obiedzie lub kolacji, które przygotowuje ojciec. - Lubię gotować i nieźle mi to podobno wychodzi - mówi Michał.
Wraca z pracy po 16.00. Zdarza się, że pada ze zmęczenia i wtedy Ola sama przygotowuje posiłek. Kiedyś obawiał się imienin i urodzin córki. - Widziałem, jak czeka na kartkę lub telefon z życzeniami od matki, a te nie nadchodzą. Zapytałem Ewę, dlaczego sprawia córce taką przykrość i usłyszałem, że Ola też jej życzeń nie przysyła.
Piętnastolatka już nie pyta, czy mama wróci. Jest twarda i ambitna. Zna 4 języki, jest wolontariuszką, ma już plany zawodowe na przyszłość.
Kilka miesięcy temu Michał wystąpił o całkowite pozbawienie byłej żony praw rodzicielskich wobec Oli. - Przy rozwodzie sąd orzekł, że może ona współdecydować o ważnych sprawach dotyczących córki. Tymczasem ja nawet nie znam adresu byłej żony - mówi.
Ma już w ręku ten wyrok i bardzo go to cieszy: - Słyszałem, że są tacy rodzice, którzy występują o alimenty od dziecka. Nie chcę, żeby taki przymus spotkał za parę lat Oleńkę - mówi. Dokument o pozbawieniu matki praw rodzicielskich ma ją przed tym uratować.
Mama kazała mi iść do taty...
...zwierzała się terapeucie 8-letnia Lidka. Dziewczynka jest po operacji raka mózgu. Od 2 lat mieszka z ojcem. - Serce mi się krajało, gdy zobaczyłem Lidkę przy drzwiach mieszkania ze spakowaną walizką - wspomina Mirosław. Z mamą Lidki żył przez 11 lat w konkubinacie. Mają jeszcze jedną córkę, zdrową i śliczną. Była konkubina ją zatrzymała.
Lidka czuje się brzydsza, gorsza, odrzucona. Po operacji musi brać hormony i gwałtownie przybiera na wadze. - Co miesiąc muszę jej wymieniać ubrania - skarży się jej ojciec, ale nie to go przeraża. - Ja ciężko pracuję, ledwie wiążę koniec z końcem, bo Lidzia wymaga drogich lekarstw i kosztownej rehabilitacji, a moja była konkubina wpada na szatański pomysł. Nasyła mi komornika, ten zajmuje moją pensję i zostawia mi na koncie 612 zł - Mirosław relacjonuje wydarzenia z lipca.
Wyrok był zaoczny. Ojciec Lidki był zaskoczony. - Gdy rozstawałem się z żoną, ona napisała mi oświadczenie, że zasądzone 4 lata temu alimenty na dwójkę dzieci zostały przeze mnie zapłacone - pokazuje dokument z podpisem żony. I przyznaje, że kiedy zameldował u siebie Lidkę, uznał, że wzajemne roszczenia się znoszą i przestał jej płacić. - Tymczasem żona skłamała swojemu adwokatowi, że sama wychowuje dwójkę dzieci i nie dostaje alimentów, a stary wyrok z 2006 r., który pokazano w sądzie, tę wersję uprawdopodobnił - Mirosław wyjaśnia, skąd wziął się egzekucyjny wyrok. Ma żal, że sąd go nie wezwał i nie pozwolił odnieść się do oskarżeń konkubiny. O wyroku dowiedział się, gdy
ruszyła komornicza machina.
Komornik nie wdawał się z nim w dyskusje, a sąd kazał mu pisać pisma. Mirosław pisze je do dziś. - Błaganiami o natychmiastowe wstrzymanie egzekucji, bo ta najmocniej uderza w moją chorą córkę, nikt się nie przejął - mówi.
Nie stać go na prawnika, na procedurach się nie zna, więc sąd wypomina mu braki formalne (np. brak opłat) i wniosków nie rozpatruje. Na wszelki wypadek Mirosław wniósł o zniesienie komorniczej egzekucji do dwóch sądów: cywilnego i rodzinnego. Terminy obu rozpraw ustalono na grudzień. - Może któryś sąd uzna się za właściwy do rozpatrzenia sprawy - tak tłumaczy swoją zapobiegliwość.
Twierdzi, że gdy zadzwonił do konkubiny i zapytał, dlaczego robi krzywdę własnemu dziecku, usłyszał,że to nie ona, lecz... siła wyższa. Mówi, że nie trafiają do niej żadne argumenty, nawet ten, że brakuje mu na opał i chora córka marznie. - W czerwcu załatwiłem Lidce fachową rehabilitację za 850 zł i nic z tego nie wyszło, bo już w lipcu wszedł komornik. Na rehabilitację po 30 zł za godzinę też mnie nie stać, więc ćwiczymy w domu - mówi.
Ich dzień wygląda tak: - O 7.15 wychodzę do pracy, a do Lidki przychodzi moja mama. Córka ma indywidualne nauczanie, więc przed południem odwiedzają ją nauczyciele: języka polskiego, matematyki i angielskiego. Potem wracam ja i znów jesteśmy razem - opowiada Mirosław.
Lidka dużo czyta. Kiedyś interesowały ją książki o zwierzętach, teraz pochłania Harry’ego Pottera.
W ubiegłą niedzielę dziewczynka miała psychiczny dół. Była z babcią w kościele. - Spotkała tam matkę z młodszą siostrą. Usłyszała jedynie „Cześć Lidka” - ubolewa Mirosław.
Chcemy skonfrontować jego żale w rozmowie z mamą Lidki. - Nie chcę o tym rozmawiać. To są nasze prywatne sprawy - mówi kobieta.
Warto wiedzieć
Już nie dzielimy się dziećmi automatycznie
W czerwcu ubiegłego roku zmieniło się sądowe orzecznictwo w sprawach rodzinnych. W przypadku rozwodu rodziców, sąd nie wyznacza już automatycznie stałego miejsca zamieszkania dziecka u jednego z nich. Rodzice sami lub przy przy pomocy mediatora, którego wyznacza im sąd, spisują umowę, określającą czas, sposób i miejsce sprawowania opieki nad wspólnym potomkiem. Ustalają, jaką część tygodnia, miesiąca czy roku dziecko spędzi z każdym z nich. Dogadują się w sprawie spędzania z dzieckiem wakacji, kontaktów ze szkołą itp.
Jeżeli dziecko jest na tyle dorosłe, że może funkcjonować pod dwoma adresami (mamy i taty) i oczywiście wyraża taką wolę, sąd nie oponuje.
Sądowe ograniczenie praw jednego z rodziców następuje wtedy, gdy nie potrafią się oni dogadać. Za łamanie zawartej przed sądem umowy grożą sankcje: od grzywny po karę więzienia.
W Polsce rośnie liczba ojców samotnie wychowujących dzieci. Statystyki z lat 80. podają, że było ich około 120 tys. (a samotnych matek - milion). Dziś mówi się już o ponad 300 tys. samotnych ojcach i ponad 2 mln samotnych matek.
W tzw. niepełnych rodzinach samotne matki stanowią 17,2 procent, samotni ojcowie - 2,2 proc.