https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mało chętnych do służby

Jarosław Jakubowski
Wojsko ma kłopot z uzupełnieniem składu Narodowych Sił Rezerwowych. Nie zgłaszają się specjaliści, a ochotnicy często nie dają rady testom fizycznym.

Wojsko ma kłopot z uzupełnieniem składu Narodowych Sił Rezerwowych. Nie zgłaszają się specjaliści, a ochotnicy często nie dają rady testom fizycznym.

<!** Image 2 alt="Image 159105" sub="Do NSR-ów marsz! Na razie to pobożne życzenie. Młodzi nie odpowiadają oczekiwaniom, a starsi wolą pracę w cywilu Fot. Tymon Markowski">NSR będą działać w czasie kryzysu (klęski żywiołowe, ataki terrorystyczne, oczyszczanie terenu z materiałów wybuchowych, itd.). Ochotnicy dobierani są spośród żołnierzy rezerwy. Ich zadaniem jest stawiać się na ćwiczenia, trwające do 30 dni w roku przez okres kontraktu, który może liczyć od 2 do 6 lat.

Według planu Ministerstwa Obrony Narodowej, do końca tego roku Narodowe Siły Rezerwowe miały liczyć 10 tysięcy ochotników. W ciągu 2011 roku miały osiągnąć stan 20 tysięcy osób, co stanowić miało uzupełnienie 100-tysięcznej armii zawodowej. Tymczasem z danych Sztabu Generalnego wynika, że kotrakty podpisało dotąd około 1000 osób, czyli jedna dziesiąta zakładanego stanu. Nieoficjalnie mówi się, że tegorocznych planów nie uda się już zrealizować.

<!** reklama>Wojewódzki Sztab Wojskowy w Bydgoszczy otrzymał zapotrzebowanie na ponad 500 żołnierzy NSR. Ich rekrutacją zajmuje się siedem wojskowych komend uzupełnień. Bydgoska zebrała dotąd 80 wniosków od osób zdecydowanych wstapić do sił rezerwowych. Nie znaczy to, że wszyscy chętni znajdą się w szeregach armii. - Wielu ochotników nie zdaje testów fizycznych. Nie wszyscy - na przykład - są w stanie przebiec 1000 metrów. Ale wojsko nie odpowiada za złą kondycję fizyczną młodych ludzi - mówi mjr Bogdan Ziołek, szef Wydziału Rekrutacji WKU w Bydgoszczy.

Jeszcze większym problemem jest brak chętnych w specjalnościach pożądanych przez dowódców jednostek. - W korpusie oficerskim najbardziej poszukiwani są lekarze, farmaceuci, informatycy, ekonomiści i tłumacze. Wśród podoficerów brakuje nam ratowników medycznych i pielęgniarek - mówi Eugeniusz Mastykarz, specjalista w wydziale rekrutacji.

Kłopot w tym, że ludzie o tych specjalnościach na ogół dobrze sobie radzą w cywilu i nie są zainteresowani służbą wojskową nawet przez 30 dni w roku. Wynagrodzenie w wysokości 80 złotych za każdy dzień odbytych ćwiczeń nie stanowi wystarczającej zachęty.

Mimo to bydgoska WKU wierzy, że osiągnie zakładany tegoroczny plan - 120 żołnierzy wcielonych do NSR. Jak chce to zrobić? - Przede wszystkim około 200 osób jest już po wstępnych rozmowach i liczymy na to, że przynajmniej część z nich podpisze kontrakt z jednostkami wojskowymi. Drugim sposobem pozyskania żołnierzy do NSR jest służba przygotowawcza dla osób, które nie odbyły jeszcze przeszkolenia wojskowego. Osobom, które ukończyły służbę przygotowawczą, będzie proponowana służba w NSR. Cały czas prowadzimy również akcję informacyjną. Chcemy przekonać obywateli, że służbę w NSR należy traktować nie jak pracę zarobkową, ale okazję do zrobienia czegoś dla innych - dodaje Eugeniusz Mastykarz.

Dawid z Nowej Wsi Wielkiej i Michał z Bydgoszczy pojawili się wczoraj w WKU, bo chcą rozpocząć służbę przygotowawczą. - Wojsko daje większą pewność na przyszłość - uważa Dawid. - Ta instytucja nigdy nie zbankrutuje - dodaje Michał.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski