Magda Linette dobrze rozpoczęła czwartkowe starcie. W pierwszym gemie dość łatwo przełamała Rebeccę Paterson, a po chwili prowadziła już 2:0. Jednak wkrótce rywalka przebudziła się, nastąpił zwrot akcji i to ona wygrała seta 6:3. Jeśli Polce prze oczami pojawiły się demony przeszłości, to nie dała tego po sobie poznać.
W drugiej partii nie pozwoliła na zwrot akcji. Dzięki dobremu serwisowi i mobilności na korcie prowadziła 5:0. Zabrakło jednak kropki nad i. Szwedka skorzystała z chwili przestoju i wygrała trzy gemy, ale to było wszystko, na co było ją stać. Także w trzecim secie 29-letnia Linette nie pozwoliła złapać rywalce wiatru w żagle. Kontynuowała swoją dobrą grę i wygrała 6:2.
Po spotkaniu zajmująca 54. miejsce w rankingu WTA Polka mogła odetchnąć z ulgą. Przed pierwszą rundą w Indian Wells rywalizowała z Paterson dwukrotnie - w 2019 r. - i dwukrotnie przegrała. Ponadto historia jej występów w prestiżowym turnieju nie jest najlepsza. To trzeci raz w jej szóstym występie, gdy awansowała do drugiej rundy. Poprzednio dokonała tego w 2017 i 2019 r. W obu przypadkach na tym etapie kończyła swoją przygodę.
W tym roku o przełamanie będzie niezwykle trudno. W piątek Linette zmierzy się z byłą liderką światowego rankingu, zajmującą obecnie 32. miejsce, Wiktorią Azarenką. Białorusinka w pierwszej rundzie miała wolny los.
W Indian Wells biorą udział także Iga Świątek, Magdalena Fręch oraz Hubert Hurkacz.
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
