Rok temu władze Łuczniczki Bydgoszcz wiązały z tym zawodnikiem duże nadzieje. Miał szanse zostać podstawowym przyjmującym. Ale już na inaugurację, w meczu wyjazdowym, zerwał więzadła krzyżowe. Kontuzja wykluczyła go z występów w całym sezonie. A trenerzy musieli szukać innych koncepcji, łącznie z wprowadzeniem do gry nowego zawodnika, Kevina Klinkenberga.
Po operacji Ferens musiał poddać się rehabilitacji. Żeby dojść do pełni sprawności musiało upłynąć kilka miesięcy.
- Za dwa-trzy tygodnie powinien już do nas dołączyć - mówi trener Łuczniczki, Piotr Makowski.
- Gdyby Ferens nie doszedł do siebie, nie ryzykowalibyśmy podpisaniem kontraktu - dodaje prezes klubu Piotr Sieńko.
Od przyszłego tygodnia Łuczniczka rozpocznie treningi do nowego sezonu (hala, siłownia). We wrześniu weźmie udział w kilku turniejach i będzie szlifować formę w spotkaniach kontrolnych.
Być może z zespołem zostanie młody środkowy Mateusz Siwicki. Natomiast nowego klubu w dalszym ciągu szuka Jan Lesiuk. Łuczniczka z kolei przed nowym sezonem będzie chciała jeszcze zakontraktować jednego gracza na pozycji przyjmującego.
Prezes Sieńko nie ukrywa zarazem, iż klub nadal prowadzi rozmowy w celu pozyskania sponsora tytularnego. W zeszłym roku się nie udało, może w tym negocjacje będą na tyle owocne, że ktoś zastąpi „Łuczniczkę”...