[break]
Ostatni samolot rejsowy poleciał z Bydgoszczy do Warszawy w marcu ubiegłego roku. Połączenie to obsługiwał Eurolot. Przewoźnik otrzymywał z budżetu województwa 12 mln zł rocznie za realizację połączeń. Z frekwencją było różnie, zdarzały się przypadki, że na pokładzie 78-osobowego bombardiera znajdował się zaledwie jeden pasażer.
W tej chwili nasze miasto jest jednym z niewielu w kraju, obok Łodzi, które nie ma połączenia ze stolicą. Samoloty LOT-u latają z Warszawy do Wrocławia, Krakowa, Gdańska, Poznania, Katowic, a także Szczecina i Rzeszowa.
Poseł apeluje o loty
O przywrócenie połączenia lotniczego między Bydgoszczą a Warszawą zabiega Paweł Olszewski, poseł Platformy Obywatelskiej. Napisał w tej sprawie interpelację do marszałka Sejmu. - Połączenie z Warszawą dawało mieszkańcom możliwość połączeń z wieloma destynacjami na całym świecie za pośrednictwem warszawskiego lotniska. (...) W chwili obecnej Bydgoszcz posiada połączenie z Frankfurtem, które obsługuje Lufthansa. Polskie Linie Lotnicze LOT są z tego procesu całkowicie wyłączone. Trudno zrozumieć, że przewoźnik w zaistniałych okolicznościach nie zdecydował się na przejęcie po Eurolocie rejsów z naszego regionu na lotnisko Chopina - czytamy w piśmie.
PRZECZYTAJ:Frankfurt jak Warszawa
Poseł pyta, czy LOT pracuje nad wznowieniem połączenia. Przewoźnik nie zajął jeszcze stanowiska w tej sprawie. Nam odpowiedzi na to pytanie udzielili przedstawiciele bydgoskiego lotniska. - Port Lotniczy Bydgoszcz jest w stałym kontakcie z krajowymi przewoźnikami lotniczymi, którzy potencjalnie mogliby obsługiwać tego typu połączenie. Na bieżąco dostarczamy operatorom wszelkich niezbędnych danych. Należy jednak pamiętać, że ostateczna decyzja o uruchomieniu połączenia lotniczego zawsze należy do przewoźnika - mówi Artur Niedźwiecki, specjalista ds. marketingu Portu Lotniczego Bydgoszcz.
Lepiej wsiąść w pociąg
Eksperci nie pozostawiają złudzeń. - To połączenie nie będzie opłacalne. Politycy z wielu miast apelują o różne połączenia, ale na szczęście LOT kieruje się rachunkiem ekonomicznym przy podejmowaniu takich decyzji - mówi Adrian Furgalski, ekspert w zakresie transportu i infrastruktury, wiceprezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. - Połączenia między większością krajowych portów lotniczych są deficytowe. Do wielu z nich dopłacają samorządy. Opłacałoby się uruchomić połączenie między Bydgoszczą a Warszawą, tylko jeśli pasażerowie nie kończyliby podróży w stolicy, ale przesiadali się na kolejne samoloty - dodaje.
Problem w tym, że połączenia z przesiadką w międzynarodowym porcie oferuje już w Bydgoszczy Lufthansa. - Lata z Bydgoszczy do Frankfurtu cztery razy w tygodniu, a od końca marca dołoży kolejny lot. Niemiecki przewoźnik nie otrzymuje wsparcia finansowego, a samoloty są dobrze wypełnione. Z przykrością muszę stwierdzić, że LOT przespał okazję na dowożenie pasażerów z Bydgoszczy do swojego hubu. Lufthansa okazała się dla Bydgoszczy strzałem w dziesiątkę - ocenia Maciej Wojewoda, bydgoski podróżnik i ekspert rynku lotniczego. - Najmniejszego sensu nie ma już połączenie lotnicze z Warszawą. Pociąg jedzie trzy godziny. Warto pomyśleć o utworzeniu połączenia do Krakowa. Z racji dużej odległości, samoloty przy rozsądnych cenach biletów będą wypełnione po brzegi - ocenia.
