Część fanów jastrzębian skorzystała z opcji „premium”, czyli lotu czarterem wraz ze swoją drużyną.
Polacy pojawili się w hali już przed finałem Ligi Mistrzyń, w którym zagrają dwie ekipy ze Stambułu - Eczacibasi Dynavit i VakifBank.
Jako jedna z pierwszych zameldowała się na widowni rodzina z Żor, wspierająca ekipę z Jastrzębia-Zdroju.
„Przyjechaliśmy w piątkę samochodem. Podróż – z postojami – zajęła nam 15 godzin. Nie obawiamy się, że mecz będzie krótki. Nieistotne, jakim wynikiem skończy się spotkanie, 3:0, czy 3:2. Ważne, żeby wygrał Jastrzębski Węgiel. Zostajemy jeszcze dwa dni, przy okazji zwiedzimy miasto. Mamy nadzieję, że pogoda się poprawi” – powiedział jeden z kibiców.
Kilka godzin przed męskim finałem na parkingu przy hali widać było autokary z polskimi rejestracjami, a pierwsi kibice, czekający na otwarcie bram, kryli się przed ulewnym deszczem.
Na weekend zapowiadano w północnych Włoszech obfite opady deszczu i rzeczywiście pogoda była w dniu meczu raczej listopadowa, niż majowa.
Do Turynu dotarły też liczne grupy dziennikarzy polskich i tureckich. Te dwa języki zdominowały trybunę medialną.
(PAP)
