W latach 90. ekipa Holendrów była jedną z najmocniejszych. Na igrzyskach zdobyła złote (1996) i srebrne medale (1992), a w 1994 r. została wicemistrzem świata. Dziś to drużyna spoza dziesiątki, mimo że w 2018 r. sprawiła parę niespodzianek podczas mistrzostw świata (wygrała 3:1 z Brazylią i 3:2 z Francją).
W Lidze Narodów w Rimini miała nie grać. Ani siłą, ani potencjałem marketingowym nie nadaje się do komercyjnych rozgrywek. Jednak została zaproszona przez FIVB po tym, jak ze względu na pandemię z udziału w turnieju wypisały się Chiny.
- Wspaniale jest wrócić na najwyższy poziom - nie krył trener Holendrów Roberto Piazza. - Jeśli chcemy się doskonalić jako zespół, musimy grać przeciwko najlepszym. Wielu graczy w minionym sezonie zrobiło ogromny postęp, następnym krokiem jest zrobienie tego jako drużyna narodowa - dodał szkoleniowiec, który w sezonie 2014/15 pracował w Jastrzębskim Węglu, a z PGE Skrą Bełchatów został mistrzem Polski (2017/18) i zdobył dwa Superpuchary (2017, 2018).
W siedmiu meczach Holandia wygrała tylko raz - 3:2 z Niemcami. W środę uległa 0:3 Brazylii, z którą Polacy zmierzą się w piątek. Wczoraj Biało-Czerwoni rozgromili Bułgarów 3:0.
- Jestem bardzo zadowolony, że wygraliśmy, ponieważ każdy mecz jest dla nas ważny i bez względu, kto jest po drugiej stronie siatki, nasza motywacja jest taka sama. Nie jest to łatwe, bo za każdym razem zmieniamy skład, ale to pokazuje, że mamy duży potencjał i wielu świetnych zawodników - podsumował po ostatnim spotkaniu Bartosz Bednorz. - Osobiście jestem bardzo podekscytowany, ponieważ w końcu czuję się dobrze na boisku. Wyglądało to na łatwe zwycięstwo, ale tylko dlatego, że graliśmy bardzo dobrze i kontrolowaliśmy grę.
Czwartkowe starcie o godz. 21. Transmisje w Polsacie Sport i TVP 2.
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
