Liga Mistrzów. Szachtar Donieck - Real Madryt 1:1
Sześć lat temu to Legia podjęła Real w Warszawie. Mecz przy pustych trybunach zakończył się szalonym remisem 3:3. Dziś na widowni zabrakło wolnych miejsc. Bramek padło mniej, ale znowu widowisko trzymało w napięciu do ostatniego gwizdka. Real tak jak wtedy potrafił odpowiedzieć "za pięć dwunasta".
Telewidzom z całego świata na wyjście piłkarzy z tunelu ukazał się obrazek polsko-ukraińskiej kartoniady rozciągniętej na większość sektorów stadionu. Była to symboliczna podzięka dla Polaków za gościnę i pomoc okazaną po ataku Rosji na Ukrainę. 2 listopada do Warszawy za sprawą Szachtara przyjedzie jeszcze niemiecki RB Lipsk. Możliwe, że ten mecz zadecyduje o tym kto razem z Realem awansuje do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.
Szachtar zagrał odważnie. Przed przerwą przedarł się parokrotnie przez madryckie zasieki, ale pod samą bramką zabrakło wykończenia. W Realu najgroźniejszy był wówczas Karim Benzema, któremu kibice z sektora gości sprezentowali sektorówkę ze Złotą Piłką.
Minęły ledwie 33 sekundy drugiej połowy a Szachtar oddał pierwszy celny strzał - od razu najważniejszy w meczu. To dzięki niemu objął sensacyjne prowadzenie. Składną akcję trafieniem głową zwieńczył aktywny Oleksandr Zubkow.
Przed upływem godziny nerwowo przechadzający się Carlo Ancelotti poderwał z ławki Lukę Modricia i Viniciusa Juniora. Szachtar jednak bronił się bardzo dzielnie, a sam wyprowadzał groźne akcje. W 65 minucie Andrija Łunina minął Lassina Traore, lecz obił poprzeczkę. Szansę na podwyższenie miał też choćby autor gola. Te akcje się potem zemściły.
Najlepszy po stronie Realu Antonio Rüdiger został w doliczonym czasie w polu karnym Szachtara i stamtąd z powietrza doprowadził do wyrównania, przypłacając to potężnym rozcięciem.
Po czterech kolejkach grupie F nadal przewodzi Real z dorobkiem 10 punktów. Szachtar ma połowę mniej. O punkt został wyprzedzony przez RB Lipsk, które na wyjeździe pokonało Celtic Glasgow 2:0.
LIGA MISTRZÓW w GOL24
Ukraina jest Polsce wdzięczna. Przepiękna kartoniada na mecz...
