Liga Mistrzów. Inter Mediolan - Atletico Madryt 1:0 (0:0)
Spotkanie w pierwszej połowie można określić jedynie mianem "piłkarskich szachów". Mało z sytuacji bramkowych, jednak dużo z boiskowej walki w środku pola. Przede wszystkim iskrzyło parę razy między Hakanem Calhanoglu, a Rodrigo De Paulem. Panowie kilka razy doskoczyli sobie do gardeł i wygarnęli sobie parę gorzkich i bezpardonowych słów. Arbiter jednak nie reagował na zaczepki Turka oraz Argentyńczyka. W pierwszych 45. minutach nie było pokazanej żadnej żółtej kartki.
Pierwszy celny strzał padł bowiem dopiero w... 37. minucie. Lautaro Martinez dopadł do dośrodkowania z prawej strony od Nicolo Barelli. Włoch kapitalnie go wypatrzył, a Argentyńczyk dostawił głowę. Jednak w taki sposób oddał strzał, że Jan Oblak z łatwością wyczuł jego intencję.
Poza wspomnianą akcją wyróżnić po pierwszej odsłonie można również Marcusa Thurama, który parę razy gdyby zachował zimną głowę mógł zostać bohaterem. Francuz już w 8. minucie mógł zaznaczyć swoją obecność bramką. Gdyby tylko lepiej sobie przyjął piłkę, którą dostał od Barelli w polu karnym. Dodatkowo po podaniu Francuza parę minut później Lautaro Martinez zmarnował świetną okazję do objęcia prowadzenia. Argentyńczyk uderzył sprzed pola karnego, ale jednak prosto w obrońcę i futbolówka wyszła na rzut rożny.
Na przerwę piłkarze w Mediolanie schodzili z bezbramkowym rezultatem na tablicy wyników. W drugiej połowie czekaliśmy tylko i wyłącznie na gole. Bo okazje do tego były, tylko brak odpowiedniej skuteczności i koncentracji poskutkowała takim do przerwy wynikiem.
Mocny początek drugiej połowy w wykonaniu Interu
Przez pewne kłopoty zdrowotne na drugą część spotkania nie mógł wybiec Marcus Thuram. Niezwykle aktywny Francuz w pierwszej połowie nabawił się urazu po jednej z akcji pod koniec pierwszej połowy. W jego miejsce wszedł Marco Arnautović, który trzeba przyznać świetnie próbował go zastąpić. Gdyby tylko był bardziej skuteczniejszy...
Najpierw w 50. minucie po dośrodkowaniu Dimarco z lewej strony spróbował swojego szczęścia z woleja. Efekt? Prosto w trybuny. Austriak jednak minutę później miał kolejną szansę. Tym razem po strzale głową efekt był również podobny. Często w życiu tak bywa, że do trzech razy sztuka. Austriacki napastnik nie zastosował tej zasady. W 63. minucie koncertowo zmarnował sytuację wykreowaną przez swoich partnerów. Mając przed sobą jedynie Oblaka posłał piłkę nad bramką...
Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Austriacki napastnik dopiero za czwartą próbą umieścił piłkę w siatce bramki strzeżonej przez słoweńskiego bramkarza. Arnautović dopadł do odbitej piłki przez Jana Oblaka przy strzale Lautaro Martineza w sytuacji sam na sam. Austriak dopełnił formalności i po rykoszecie zdobył pierwszą bramkę w tym dwumeczu.
LIGA MISTRZÓW w GOL24
Liga Konferencji. Cały internet śmieje się z Legii Warszawa....
