Liga Konferencji. Lech Poznań - Hapoel Beer Szewa 0:0
Gdyby Lech dzisiaj wygrał to wykonałby duży krok w kierunku awansu do fazy pucharowej. Na półmetku miałby sześć punktów, podczas gdy Hapoel dwa, a Austria Wiedeń potencjalnie jeden (początek jej wyjazdowego meczu z Villarrealem o 21:00).
Mistrz Polski zaczął bez Joao Amarala odczuwającego trudy meczu z Legią. Zamiast niego na dziesiątce operował Filip Marchwiński. Niewiele dał zespołowi, dlatego po godzinie został zmieniony.
Gra była dość leniwa, ale toczyła się raczej na warunkach Lecha. Zabrakło przede wszystkim konkretów. Próby Kristoffera Velde czy Radosława Murawskiego sprzed przerwy okazały się nieskuteczne. Wykończenie szwankowało również później.
Tylko pół godziny wytrzymał Barry Douglas. Szkot zgłosił kontuzję wobec czego na boisku musiał zameldować się Pedro Rebocho.
Na początku drugiej połowy Lech miał dwie szanse na objęcie prowadzenia. Najpierw Marchwiński przegrał pojedynek z bramkarzem, potem Filip Dagerstal uderzył nieczysto, obok długiego słupka. John van den Brom starał się reagować kolejnymi roszadami, lecz nic dobrego przez nie nie wskórał.
Przyczajony Hapoel wbrew pozorom też miał swoje momenty. W końcówce fatalnie spudłował Astrit Selmani:

Piłkarz meczu: Filip Bednarek
Atrakcyjność meczu: 4/10
To Liroy, nie Papszun. Tak wyglądają trenerzy z polskiej Eks...
