Start Marcina Lewandowskiego (Zawisza) w 14. Lekkolatletycznych Mistrzostwach Świata w Moskwie do ostatniej chwili wisiał na włosku.
<!** reklama>
800-metrowiec zaplanował podróż do Moskwy w czwartek z Zurychu, gdyż ostatnie dni spędził na zgrupowaniu w Sankt Moritz. Na lotnisku szwajcarscy celnicy uznali, że jedna ze stron w paszporcie na dole w rogu ma nieco urwaną kartkę i nie przepuszczą lekkoatlety Zawiszy. Lewandowski spędził noc w Zurychu, a rano udał się do Berna, gdzie w polskiej ambasadzie otrzymał paszport tymczasowy. Kolejne schody zaczęły się w rosyjskim przedstawicielstwie, gdzie nie chciano mu od ręki przyznać wizy. Dzięki wstawiennictwu konsula Rosjanie ulegli, a zawodnik dotarł do Moskwy w nocy z piątku na sobotę.
Rano startował w I serii eliminacyjnej, był drugi (1.47,83) i wywalczył prawo startu w półfinale. W niedzielę Marcin Lewandowski wystąpił w pierwszej, najszybszej serii półfinałowej. Bardzo mądrze taktycznie rozegrał bieg. Przez 600 m kontrolował sytuację, zajmując 6. pozycję. Następnie rozpoczął atak i przesunął się do przodu. Zajął trzecie miejsce i zakwalifikował się z czasem 1.44,56 do wtorkowego finału (kwalifikowało się po dwóch pierwszych z trzech półfinałów i dwóch zawodników z czasami).
Więcej o mistrzostwach świata w papierowym wydaniu "Expressu Bydgoskiego"