<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/blazejewski_krzysztof.jpg" >Przepisy nakładają na wszystkich właścicieli i zarządców domów określone obowiązki w zakresie nie tylko sprawdzania, ale i czyszczenia przewodów kominowych i wentylacyjnych. Wiadomo jednak, jaki mamy stosunek do tych przepisów. Wielu z nas traktuje je dokładnie tak, jak przepisy ruchu drogowego. Bo są po to, „aby je omijać”.
I na drodze, i w domach, zgodnie ze starym, niezwietrzałym przysłowiem, mądrzy najczęściej bywamy po szkodzie. Częstokroć świadomie ponad określony wydatek stawiając wiarę w to, że „jakoś to będzie” albo „nas akurat to nie dotyczy”.
Kiedy czyta się wykaz zdarzeń związanych z ulatnianiem się czadu, jakie miały miejsce w czasie wciąż trwającej zimy, musi pojawiać się lęk. A przecież ta zima i tak jest wyjątkowo łagodna. Co by było, gdyby tak przez miesiąc solidnie przytrzymał mróz?
Ale to lekceważenie zdarza się i po drugiej stronie. Niedawno o nieumyślne spowodowanie zagrożenia dla życia wielu osób oskarżyła częstochowska prokuratura kominiarza i kontrolera instalacji gazowych po śledztwie dotyczącym śmierci 12-letniej dziewczynki, zaczadzonej podczas kąpieli w swoim mieszkaniu. Obu oskarżonym grozi kara roku więzienia.
Panowie ci „nie dostrzegli” podczas sprawdzania widocznych usterek. Przypomnijmy sobie, ile to razy przed wizytą kominiarza pośpiesznie zdejmowaliśmy osłony na otwory wentylacyjne albo jak wdzięczni byliśmy, kiedy w progu zapytał tylko, czy wszystko w porządku i nie męczył nas już zaglądaniem tu i ówdzie.
Kto z was jest bez winy...