Upokorzenie i zażenowanie - tak najtrafniej opisać można to, co spotkało naszego Czytelnika podczas wizyty u specjalisty w poradni bydgoskiego Centrum Onkologii.
Pan Jakub (dane do wiadomości redakcji) wraz z żoną leczy się w jednej z prywatnych klinik leczenia niepłodności. Podczas ostatniego badania lekarz wykrył u niego niepokojącą zmianę w jądrze, która może mieć charakter nowotworowy. Otrzymał szereg skierowań na badania, m.in. USG urologiczne. - Przestraszyłem się, bo moi najbliżsi chorują na raka. Wybrałem więc poradnię onkologiczną, by przy tej okazji wykonać zalecone badania - opowiada młody mężczyzna. - Młodemu lekarzowi, do którego trafiłem, pokazałem wyniki zrobionych dotąd badań w warszawskiej klinice. Chwilę je oglądał, po czym zaczął mi zadawać szereg dziwnych pytań, w stylu „co ja tutaj robię?”. Po co przyszedłem do poradni onkologicznej w Bydgoszczy, skoro leczę się w klinice w Warszawie? Jakie mam objawy nowotworowe? Co chwila słyszałem, że on zajmuje się leczeniem, a nie diagnozowaniem. W końcu dowiedziałem się, że cierpię na kancerofobię (strach przed zachorowaniem na raka - przyp. red.) - opisuje zachowanie lekarza.
<!** reklama>Wymiana zdań między panami trwała kilka minut, pacjent nie dawał jednak za wygraną. - Lekarz zdecydował w końcu, że wykona badanie urologiczne, co wywołało jednak kolejne spięcie. Zapytałem, dlaczego tak intymne badanie odbywa się w towarzystwie pani, która podczas wizyty cały czas siedziała przy komputerze i coś tam notowała. Nie dowiedziałem się, kim była, ale usłyszałem, że ona nie wyjdzie, ale ja mogę, skoro mam jakieś uwagi. I pokazał na drzwi. Bardziej wrażliwy pacjent podczas tej wizyty już z pięć razy opuściłby gabinet - komentuje nasz rozmówca.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wizyta była jednak konieczna, bo lekarz w efekcie zlecił badanie USG oraz dał skierowanie do poradni urologicznej oraz genetycznej. Wrażeniami z wizyty pan Jakub postanowił podzielić się z szefostwem przychodni. - Przeprosiłem pacjenta za to, co go spotkało - przyznał doktor Jan Cisowski, kierownik przychodni w Centrum Onkologii, ale zapytany o konsekwencje, odrzekł, że lekarz zatrudniony jest na oddziale chirurgii onkologicznej, a poza tym poradnia boryka się z brakiem specjalistów. - Zwolnienia z pracy nie mogę obiecać - odparł.
- Ubolewam, że taka sytuacja miała miejsce, zwłaszcza w poradni onkologicznej - mówi Mariola Tuszyńska, rzecznik praw pacjenta. - Radzę napisać skargę na lekarza. Trafi ona do jego przełożonych, którzy będą musieli wyjaśnić okoliczności zajścia.
Napisz do rzecznika
- Skargi można kierować pod adresem Kujawsko-Pomorskiego NFZ w Bydgoszczy, ul. Słowackiego 3 lub e-mail [email protected].
- Możliwy jest także kontakt telefoniczny: 052-325-27-37