
Wnioski po meczu Legia - Korona
Legia Warszawa pewnie uporała się z Koroną Kielce w 17. kolejce PKO Ekstraklasy. Wygrała 4:0 po bramkach Luquinhasa, Jarosława Niezgody, Waleriana Gwilii i Jose Kante. Przeczytaj nasze wnioski po spotkaniu przy Łazienkowskiej.

Taktyczne wyjście z kłopotu
Dosyć szybko, bo już w 20. minucie Aleksandar Vuković musiał zmienić grę zespołu. Potrzebę zejścia z boiska zgłosił Arvydas Novikovas. W trakcie spotkania nie wiadomo było, czy litewski skrzydłowy doznał kontuzji. W efekcie trener Legii Warszawa wprowadził za niego... Jose Kante, czyli drugiego napastnika, bo w grze już był Jarosław Niezgoda. Przez kilka minut reprezentant Gwinei biegał po lewej stronie boiska, ale widać było, że nic dobrego z tego nie będzie. Po zmianie ustawienia na 1-4-4-2 Legia zaczęła strzelać gole.

Skrzydłowy środkowy
Luquinhas dzięki zmianie pozycji i przejściu ze skrzydła do środka boiska jakiś czas temu zyskał nowe życie. Po zmianie Novikovasa musiał jednak wrócić bliżej linii. Mimo to nie stracił atutów z ostatnich spotkań. Głównie dlatego, że często zbiegał do środka. Jedna z takich akcji zakończyła się efektownym golem po technicznym kopnięciu. Bramka palce lizać! W drugiej połowie miał asystę przy golu Waleriana Gwilii.

Wpadki bez konsekwencji
Legia w tym sezonie jest stabilna w defensywie. Traci mało bramek, głównie dzięki dobrej grze wszystkich odpowiedzialnych za obronę. Jednak w sobotę legioniści wyjątkowo się mylili. A to się ktoś potknął, a to podał za lekko, a to poślizgnął etc., etc. Mieli szczęście, że gracze Korony Kielce nie potrafili wykorzystać ich błędów.